sobota, 30 grudnia 2017

Kalahari



Miło w Święta dostawać dodatkowo zaległe prezenty urodzinowe (czyli sprzed miesiąca)! :) Paczka wypełniona herbatą - Najlepsza Przyjaciółka doskonale wie, co uraduje mnie najbardziej. Pierwsza herbata, którą stamtąd wyjęłam i teraz smakuję to mieszanka Kalahari. Skusiła mnie chyba najbardziej zapachem, który wydostaje się z torebki! Obłędny!




Liście użyte do tej mieszanki to herbata Ceylon High Grown OP. Oprócz tego znajdziecie w niej figę oraz wszystkie części opuncji: liście, owoce i kwiaty - w naprawdę sporych kawałkach. Całość pachnie niezwykle słodko, nie można się oderwać.






Kalahari (nazwa jakby z Afryki, ale herbata z Cejlonu ;) parzymy wrzątkiem przez minimum 3 minuty. Proponuję dłużej, po pięciu minutach napar jest optymalny. Ma piękną, opalizująco-różowawą barwę i pachnie kwiatowo.






Nie smakuje tak oszałamiająco jak pachnie susz, co nie znaczy, że nie jest dobra. To łagodna, klasyczna czarna herbata z domieszką kwiatowego posmaku. Gładka i aksamitna - to najlepsze przymiotniki, żeby ją opisać. Polecam. Do smakowania w zimowe wieczory - mi jakoś na myśl przywodzi ciepłe dni (to chyba to nawiązanie do Afryki...).


niedziela, 24 grudnia 2017

Teekanne Hüttenzauber



Święta w moim domu to głównie relaks z zapasem dobrej herbaty i lektur (oczywiście dobre jedzenie też jest!). Tegoroczne święta upłyną nam z przywiezioną z Niemiec herbatą, która ma imitować grzane wino. Teekanne Hüttenzauber jeszcze ne jest dostępna w Polsce, a szkoda, bo naprawdę dobrze smakuje.




W tej mieszance obok hibiskusa dominuje jabłko, cynamon i skórka pomarańczowa. Nie brakuje tu również aromatu rzeczonego grzanego wina, goździków i anyżu. Za słodycz odpowiadają liście stewii. Tobreki z herbatą pachna odrobinę ziołowo i kwaskowato, ale nie ma się co zrażać!




Teekanne Hüttenzauber należy parzyć wrzątkiem przez minimum 5 minut - w praktyce z kubka nie ma co już wyciągać torebki. Kolor naparu tym razem na zdjęciach nie jest widoczny - musicie mi wierzyć, że w tym pięknym kubku z berlińskiego jarmarku bożenarodzeniowego (prezent!) jest intensywnie karminowy, wpadający w róż, napój. W smaku przede wszystkim wyczuwalny jest hibiskus, ale przyprawy i pomarańcza również. Wbrew pozorom nie jest kwaśny! Z pewnością ten napar przywodzi na myśl grzane wino, ale jest delikatniejszy, bardziej zbalansowany niż tego typu herbatki, które piłam dotychczas. Jeśli natkniecie się na ten produkt, polecam z czystym sumieniem!




Dużo herbaty, dużo czytania (książek i nie tylko), dużo spokoju - tego sobie i Wam życzę na te święta. Dla mnie wyjątkowe, bo w tym roku niepracujące. Czytającym to lekarzom i innym pracownikom ochrony zdrowia życzę dużo siły na nadchodzący czas...

sobota, 23 grudnia 2017

Prezent na ostatnią chwilę



Został Wam do kupienia jakiś prezent absolutnie na ostatnią chwilę? Służę radą! Jedna z tych trzech książek z pewnością się sprawdzi. Bo przecież nie ma takiej osoby, która nie lubiłaby herbaty lub kawy lub piwa! :) O tych naszych ulubionych napojach w ostatnim roku wydano godne polecenia książki. Dla odmiany nie tylko ja je polecam - tą o piwie i kawie tak naprawdę poleca Mój Mąż.








Czajnikowy z pewnością pojawi się na blogu jeszcze w oddzielnym wpisie, wykorzystam każdą okazję do wyrażenia zachwytu tą książką :) A teraz już pora odpoczywać. Cieszcie się świętami!