wtorek, 31 lipca 2018

Rooibos Chillout



W czasie mojej ulubionej pory roku (czyli upałów :D) niekoniecznie możemy mieć ochotę na intensywną herbatę, której ciężki smak w gorącej temperaturze nie przynosi specjalnie orzeźwienie. Na tą okazję świetnie sprawdzą się herbaciane alternatywy - ja wyciągnęłam z szafki mieszankę, w której dominuje rooibos. Ta afrykańska roślina, inaczej nazywana czerwonokrzewem, daje świetny, słodkawy napar.



Rooibos Chillout to mieszanka, w której obok czerwonokrzewu pochodzącego z RPA, znajdują się bardzo ciekawe dodatki: truskawka, kwiat lawendy, mięta pieprzowa i trochę aromatu. Susz ma pomarańczowo-brązowy kolor i jest poprzetykany błękitno-zielonymi dodatkami. Zapach wydobywający się z paczki jest zdominowany przez lawendę i miętę.



Tą mieszankę należy potraktować jak herbatkę ziołową - wskazane jest długie parzenie wrzątkiem. Pięć minut to minimum. Uzyskany napar ma bardzo głęboki, bursztynowy kolor. W aromacie zdecydowanie bardziej przebija się rooibos niż pozostałe dodatki.



Rooibos Chillout smakuje bardzo dobrze. To lekko słodkawy napój, nieco miodowy, a przy tym orzeźwiający, dzięki wyczuwalnej obecności mięty. Polecam schłodzony, na upalne dni po prostu perfekcyjny!

sobota, 28 lipca 2018

Marta Zaraska - Mięsoholicy



Przy różnych okazja, przy różnych stołach, osobom, które odmawiają kotleta, bardzo często zadawane jest pytanie dlaczego nie jesz mięsa?. Pewnie z ciekawości, trochę ze złośliwości, jako przyczynek do dyskusji, trochę jako zaczepka. Generalnie z niejedzenia mięsa w Polsce należy się wytłumaczyć. Ostatnio coraz rzadziej, wzbudza to już mniej kontrowersji, ale jednak. A gdyby to pytanie odwrócić? Gdyby zapytać każdego, kto sięga po schabowego, dlaczego to robi?

O tej kwestii jest świetna książka Marty Zaraskiej Mięsoholicy. Autorka opisuje, w jaki sposób i z jakich powodów mięso trafiło do naszej diety, jakie miało znaczenie dla rozwoju ludzkości (przeceniane!!!) i jak stało się nie tylko pożywieniem, ale też swego rodzaju symbolem w kulturze. Historia świata z perspektywy mięsa! A oprócz tego sporo fizjologii człowieka - co sprawia, że mięso smakuje (aczkolwiek nie wszystkim!) oraz antropologii - dlaczego spożywanie mięsa jest takie ważne kulturowo. Nie brakuje informacji o perspektywach na przyszłość. Ziemia ledwo zipie i produkcja mięsa ją wykańcza, więc trzeba będzie zaraz przyjrzeć się bardzo dokładnie możliwym alternatywom. Mięso z probówki? O tym też tutaj przeczytacie. Po prostu kompendium wiedzy o mięsie.

Niezależnie od tego, co króluje na Twoim talerzu, będzie to dla Ciebie pasjonująca lektura. Mięsoholicy dają świeże spojrzenie na najbardziej kontrowersyjny produkt żywieniowy świata. Polecam!

Jak ja odpowiadam na pytanie, dlaczego nie jem mięsa? (Bo właśnie to jest mi zadawane, ja odmawiam tego udka kurczaka i kiełbaski z grilla.) Bo mi nie smakuje - i to jest bardzo dobra odpowiedź, bo o gustach się nie dyskutuje ;) I rzeczywiście tak jest, faktura mięsa wydaje mi się okropna. Jednak zaraz potem dodaje jeszcze dwie kolejne kwestie, żeby dać do myślenia pytającemu mięsożercy. Nie jem mięsa także dlatego, że dbam o swoje zdrowie i o moją planetę, którą produkcja mięsa po prostu rujnuje.

wtorek, 24 lipca 2018

Martín Caparrós - Głód



Poprzedni książkowy wpis rozpoczęłam stwierdzeniem, że nie mamy większego problemu z dostępem do żywności, mając na myśli Polskę, Europę. Ogromna rzesza ludzi na całym świecie nie może się pod tym stwierdzeniem podpisać - jedzenie jest dla nich trudno dostępne! Wśród nich są tacy, dla których jest ono niemalże nieosiągalne! Miliony cierpią głód. Codziennie, od lat nie jedzą prawie NIC. Jedyne, o czym myślą, to jedzenie. Głód to podstawowa potrzeba, bez której zaspokojenia, nie ma możliwości żadnego rozwoju - to przerażająco smutna wegetacja w oczekiwaniu na posiłek, gdy myśli zaprząta tylko kwestia, kiedy i jak uda się go zdobyć.



Jedzenia na świecie jest wystarczająco, żeby wyżywić wszystkich. Problemem jest tylko i aż jego dystrybucja. I nie dajcie się zmylić, to nie jest tylko problem logistyczny... Głód to interes ludzi najedzonych. Śmiało można powiedzieć, że głodem się wręcz handluje. Ludzie w wygodnych fotelach gdzieś w Ameryce, dokonując spekulacji na cenach zboża, pośrednio decydują o życiu mieszkańców Afryki czy Indii. Martín Caparrós w swoim przepastnym reportażu drobiazgowo opisuje ten problem z absolutnie KAŻDEJ perspektywy. I z tego wygodnego fotela, i z klepiska w afrykańskiej chatce.

Nie da się przejść obok tej książki obojętnie, nieunikniona będzie naprawdę głęboka refleksja po tej lekturze. W głowie pozostaje nurtujące pytanie, czy ja mogę coś zrobić, żeby walczyć z głodem na świecie? Z poziomu zwykłego obywatela, nie będącego żadnym decydentem... niewiele. Ale zawsze warto przestać marnować jedzenie i ograniczyć spożycie mięsa. I dobrze lokować swoje wyborcze głosy.

Bardzo, ale to bardzo polecam tą książkę.