To mnie niezwykle zaintrygowało - seria herbat Loyd, które mają imitować smak wina. Zwykle te herbaty, które mają udawać coś innego, to nie są specjalnie udane produkty (pierwszy przykład z brzegu: truskawkowa babeczka), ale moja ciekawość zwyciężyła. Na szczęście rozsądek też miał coś do powiedzenia i nie kupiłam od razu wszystkich smaków, ale tylko ten, który ma być rzekomo jak wino czerwone.
Można było się spodziewać, że napar Loyd Tea Wine będzie oparty tylko na hibiskusie, ale jak się okazało, nie zabrakło tu klasycznej czarnej herbaty. Skład prezentuje się następująco: kwiat hibiskusa, suszony sok (?!) z czarnej porzeczki 17%, herbata czarna 13 %, liść jeżyny, korzeń prażonej cykorii, owoc aronii, aromaty, korzeń lukrecji 5%, owoc dzikiej róży, suszone owoce winogron 0,5%, ekstrakt wina 0,1%. Pokaźna lista.
W torebkach wyraźnie widać grudki poszczególnych składników. Ich zapach rzeczywiście - bez dwóch zdań -przypomina czerwone wino. Jest bardzo intensywny i wręcz zatyka przy otwarciu paczki.
Zalecone na opakowaniu parzenie to wrzątek przez 5 minut. Początkowo napar robi się mętno-zielony, ale już po chwili nabiera początkowo różowej, a potem głęboko czerwonej barwy. Aromat ciągle pozostaje winny, ale już bardziej dominuje w nim dzika róża i czarna porzeczka. Czy wobec tego herbatka będzie w smaku kwaśna? Trochę tak, ale w przyjemny, nie wykrzywiający buzi sposób ;) Może rzeczywiście jest to jakaś namiastka wina, ale ewidentnie bezalkoholowego, bo brakuje temu naparowi wyrazistości.
W sumie to całkiem miłe zaskoczenie, bo ten napar smakuje po prostu dobrze. Gdzieś tam może nawet nawiązuje do wina. Polecam tym wszystkim, dla których sam hibiskus jest zbyt kwaśny albo zbyt delikatny w smaku. Domieszka herbaty w tej mieszance spełnia swoją funkcję, dystansuje ten napój od zwykłych herbatek owocowych.
Ha, jestem ciekawa, połączenie owoców niezłe;). Muszę spróbować.
OdpowiedzUsuń