Z Londynu przywiozłam jeszcze jedną herbatę, też darjeeling, ale okazało się, że to nie jest jej pierwszy pobyt w Polsce, jakkolwiek to brzmi. Na opakowaniu Twinings Two Seasons Darjeeling znalazłam informację, że właśnie w Polsce została spakowana. I trzeba przyznać, że została spakowana w piękne opakowanie, nie mogłam sobie odmówić kupna tego małego dzieła sztuki.
Zresztą spójrzcie sami na te kolory i detale.
W opakowaniu jest piętnaście torebek-piramidek. Listki w nich są ciemnobrązowe, drobno pokruszone i niestety nieco pylące się. Torebki pachną gorzko, ciężko i jakby z ziołową nutą.
Zalecony czas parzenia to 3-4 minuty. Uważam, że to aż nadto - niecałe trzy w zupełności wystarczą. Otrzymany napar ma intensywny kolor, ale raczej jasny i z tą charakterystycznym dla darjeeling czerwonym refleksem.
Twinings Two Seasons Darjeeling to dobra, smaczna herbata, jest nieco gorzkawa, ale nie cierpnie. Z czystym sumieniem polecam, ale Darjeeling od Harrodsa była lepsza, muszę to przyznać.
A na zdjęciach widzicie jeszcze jedną pamiątkę z Londynu, prezent od przyjaciół - skapek z królową :)
Prezentuje się świetnie. Jestem ciekaw, czy można dostać tą herbatę w Polsce..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
tommy z Samotni
No rzeczywiście opakowanie piękne:) No właśnie można ją dostać w Polsce?
OdpowiedzUsuńFabryka Twinningsa pod Poznaniem jest. Może się w końcu uda ich zaprosić na Zaparzaj!, będzie można zapytać;).
Usuń