Już myślałam, że tu nie wrócę. Ale nadchodzącej zimy (czujecie już w powietrzu, nie?) nie przetrwam bez herbaty i książek. O nie. Wakacje rządzą się swoimi prawami, ale polska, ciemna zima (trwająca ponad pół roku) wymaga odpowiednich środków!
Wobec tego jest herbata. Z głębokich zapasów, z magicznej wycieczki, o której już pisałam. Assam z bergamotką czyli earl grey z dodatkiem płatków róż, wiśni i kwiatów jaśminu. Zapach herbaty dominuje w suszu, ale dodatki nadają mu czegoś takiego, co przywodzi na myśl drogerię z perfumami.
Parzona zgodnie z zaleceniem wrzątkiem, minimum 3 minuty, żeby nabrała głębokiego, bursztynowego koloru i dość wyrazistego smaku - jednak niezbyt gorzkiego, bardzo gładkiego. Świetne połączenie. Jeśli się na nią natkniecie, polecam!
A na ostatnim zdjęciu postanowienie kolejnego wpisu. Będzie książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.