To kolejna powieść Sandora Marai, po Wyspie i Pierwszej miłości, którą przeczytałam i nie mam wątpliwości, że spośród dotychczasowych tytułów jest najlepsza. Niepozorne sto pięćdziesiąt stron zawiera w sobie ogromne emocje rozpisane na prostej historii. Tytuł świetnie oddaje jej istotę.
Dwóch przyjaciół z młodości spotyka się po kilkudziesięciu latach. Powodem tej rozłąki była nieuczciwość jednego z nich - miał romans z żoną przyjaciela. Krystyna nie żyje od wielu lat, a mężczyźni decydują się na rozmowę, w której rozliczają się nawzajem, próbują wyjaśnić wszelkie niedomówienia i skonfrontować swoje wersje wydarzeń. Nie ma tu wartkiej akcji, ale namiętność, która kierowała bohaterami, była niewyobrażalnie silna i na tym uczuciu opiera się cała opowieść. Przepadałam zupełnie, czytając tą książkę, dałam się porwać tej obłędnej historii.
Styl węgierskiego autora jest nienaganny, elegancki, wysublimowany - to rozkosz obcować z taką literaturą. Najwyższa półka. Wyobrażam sobie, że można by tą formę przenieść na deski teatru - powstałby genialny spektakl.
Przeczytajcie koniecznie!
Przypomniałaś mi ze do Maraia muszę wrócić, koniecznie! Postaram się o tym pamiętać przy kolejnej wizycie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńNie tak dawno w Teatrze Telewizji prezentowano sztukę na podstawie któregoś z utworów Maraia, niestety nie pamiętam o jakie konkretnie dzieło chodziło. Ja, jeśli chodzi o dorobek Węgra, czytałem jak dotąd tylko jedną pozycję ("Pokrzepiciel"), ale także odniosłem wrażenie, że autor jest pisarzem ogromnej klasy. Z przyjemnością zapoznam się z innymi dziełami tego jegomościa :)
OdpowiedzUsuńW "Narodowym" przez krótki czas grano spektakl oparty na tej książce. Występowała Szaflarska, Zapasiewicz i Gogolewski. Chyba zszedł z afisz wraz ze śmiercią Zapasiewicza. Do dzisiaj żałuję, że nie dotarłam na przedstawienie, bo podobno było b. dobre.
OdpowiedzUsuńTo ja też żałuję! A Szaflarską absolutnie uwielbiam, miałam okazję widzieć ją w innym spektaklu w Narodowym - "Daily soup", genialna aktorka.
UsuńRównież widziałam ją w tym spektaklu. Uważam, że o wiele ciekawszy materiał do zagrania ma u Jarzyny w "Między nami dobrze jest".
UsuńTak czy owak, chylę czoła przed panią Szaflarską jako człowiekiem w ogóle.;)
Nikt nie robi takich cudnych zdjęć z herbatą i książkami jak ty! :) Bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuń"Żar" jest mi jeszcze nieznany, ale skoro widzę nazwisko autora, spieszę z poleceniem: "Pokój na Itace" to świetna książka, w której również ujawnia się ten nienaganny styl.
Dziękuję za komplement! :)
Usuń"Pokoju na Itace" jeszcze nie czytałam, zapamiętam tytuł i z pewnością do niego sięgnę.