Podobno to najodważniejsza i najbardziej osobista książka Magdaleny Tulli - tak głosi opis na stronie wydawnictwa. Od takiej właśnie pozycji rozpoczęłam zaznajamianie się z twórczością pisarki. Uczucia mam mieszane. Z jednej strony ta powieść dowodzi niesamowitego literackiego kunsztu autorki, z drugiej strony jest dość banalna i wiele mnie w niej drażniło.
Szum to historia kobiety, a na początku dziecka, dziewczynki, której losy naznaczone są swego rodzaju wyobcowaniem. Za sprawą bardzo chłodnych relacji z matką już w najwcześniejszych latach swojego życia we własnym domu czuje się wyalienowana, odstająca od ludzi, którzy ją otaczają. Tą inność, którą została napiętnowana w dzieciństwie, zabiera w dorosłość i do ostatnich stron książki nie może sobie z nią poradzić.
To poruszająca historia, w której brak uczuć, duchowa pustka wywołuje w czytelniku lawinę emocji. Od współczucia, smutku i zmartwienia po złość, niedowierzanie, a także rozbawienie. Magdalena Tulli stworzyła pierwszoosobową narrację, która wywarła na mnie wrażenie trzecioosobowej. Podmiot, ja tej powieści stoi jakby obok. Ma ogromny dystans do siebie, bardzo trzeźwy osąd sytuacji, wydaje się niemal w ogóle nie zaangażowane. Jest to bardzo osobliwe, przez co interesujące. Tym byłam zachwycona.
Nie potrafię powiedzieć, czy podobały mi się czy bardziej drażniły bardzo duże skoki w czasie w opowiadanej historii. Z jednej strony pole do popisu dla wyobraźni, z drugiej - spore luki i irytujące niedopowiedzenia. W tych przerwach zawierają się nierzadko ważne wydarzenia z życia bohaterki, których emocje mogłyby wypełnić tą książkę. Jednak Tulli wybrała dla swojej postaci tylko i wyłącznie partie wyzute z uczuć, opowiadane beznamiętnie.
Co do czego nie mam wątpliwości, że nie przypadło mi do gustu, to przypisywanie małej dziewczynce, którą na początku powieści jest główna bohaterka, cech dorosłej osoby. Mówi, zachowuje się, myśli zupełnie jak ktoś, kto ma lat pięćdziesiąt, a nie mniej niż dziesięć. Rozumiem, że można potraktować tą powieść jako pisaną z perspektywy już dojrzałej osoby, ale to tłumaczyłoby tylko język, a nie sposób postępowania.
Tym samym polecam i nie polecam. Jestem ciekawa, jak inni czytelnicy odebrali tą książkę. Dajcie znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.