środa, 28 sierpnia 2019

Mayo herbata zielona o smaku opuncji



Nic na to nie poradzę - znowu proponuję zieloną herbatę z dodatkiem owoców ;) Mój gust jest po prostu całkiem sprecyzowany. Herbaty tej marki przewijają się przez sklepowe półki w bardzo przystępnych cenach. Na blogu da się wyszukać recenzję białej herbaty tego producenta.





W skład dzisiejszej mieszanki obok zielonej herbaty pochodzącej z Chin wchodzi mieszanka owoców: jabłko, kawałki skórki cytryny oraz aromat opuncji. Aromat suszu jest mało owocowy - dominuje zapach wysuszonego drewna.



Zaparzanie standardowo: 85 stopni przez jakieś 2-3 minuty, nawet dłużej specjalnie tej herbacie nie szkodzi. Napar ma lekko brązowawy kolor i bardzo delikatny zapach.


W rezultacie otrzymujemy poprawną, zieloną herbatę. Owocowy posmak się zapodział, jest bardzo słabo wyczuwalny. Ale jeśli zestawimy to z niewygórowaną cena tej herbaty, to w sumie wypada całkiem nieźle - w swojej kategorii pewnie nie ma sobie równych.

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Stephen King - Mr. Mercedes



Do prozy Stephena Kinga nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło, ponieważ nie jestem fanką horrorów. Nie lubię się bać - zwykle nie czytam takich książek, a już w ogóle nie oglądam tego typu filmów. Mr. Mercedes wpadł mi w ręce kilka lat temu w czasie wyjazdu do USA, reklamowany raczej jako kryminał niż horror, więc się skusiłam. Lektury po angielsku to oczywiście poniekąd nauka języka obcego, więc nawet jeśli treść nie do końca miałaby mi się spodobać, to nie można powiedzieć, że wysiłek w czytaniu poszedł na marne ;)



Zawiązanie historii to tytułowy Mercedes tratujący ludzi zgromadzonych na targach pracy. Kumulacja społecznych lęków związanych z tego typu atakami terrorystycznymi, które miały już miejsce oraz problem bezrobocia w jednym. Sprawca zdarzeń pozostaje nieuchwytny, ale rozpoczyna chorą grę z emerytowany detektywem. Trzeba przyznać, że pisarz wyposażył tą powieść w samych wyrazistych bohaterów. Z kolei akcja jest bardzo wartka, wciągająca i nie pozwala się znudzić.

Według tego, co czytam w Internecie, styl Kinga w tej książce był nieco odmienny od tego, w jaki sposób pisze zwykle. Mogę tylko powiedzieć, że czytało się to dobrze, tekst był dla mnie bardzo przystępny jak na angielskojęzyczną powieść.

W sumie... dobry trening angielskiego. Ciekawa fabuła. Ale jakoś nie przekonuje mnie, żeby sięgnąć po inną książkę autora. Szczególnie wiedząc, że w innych jest sporo fantastycznych wątków. Nie moja bajka.

niedziela, 4 sierpnia 2019

Paul Theroux - Głębokie południe



Z różnych powodów w tym roku moje podróżowanie w porównaniu z ostatnimi latami jest baaardzo ograniczone. Walizki wracają na półkę i nawet potrafią się tam zakurzyć - nie do pomyślenia jeszcze rok temu! Tym chętniej sięgam po typowo podróżnicze lektury, które chociaż w myślach przeniosą mnie gdzieś daleko.



Głębokie południe było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Paula Theroux. To jedna z jego najnowszych książek (2017), która powstawała, gdy jego pozycja pisarska była już mocno ugruntowana. Przepadłam od razu. Sposób, w który opisuje swoje podróże, trafił do mnie w stu procentach. Ujął mnie tym, jak łatwo zjednuje sobie ludzi, jak śmiałe rozmowy z nimi prowadzi, jak bardzo jest spostrzegawczy i uważny. Po prostu majstersztyk.

Wydaje się, że w tej książce Theroux nie opisał jakiejś nadzwyczaj egzotycznej podróży - w końcu jest Amerykaninem, a zrobił objazd jedynie po południowych Stanach. Jednak to tylko pozory. Pod wieloma względami ta część USA różni się od powszechnie nam znanego z mediów obrazu Ameryki. Tamtejsi mieszkańcy pamiętają bardzo dobrze podziały rasowe i ciągle jeszcze mają one wpływ na życie ich społeczności. Gospodarka ma się w tej okolicy kiepsko, zarobki są niższe niż na Północy. A do tego niezliczona ilość broni! Jarmarki broni! Coś niepojętego dla mnie.

Theroux podróżuje niespiesznie, cierpliwie, potrafi wrócić do niektórych miejsc dwukrotnie. Nie jest tylko spolegliwym obserwatorem, ale też odważnie konfrontuje swoje opinie ze zdaniem miejscowych, co nadaje opowieści wyrazistości. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się styl jego reportażu i nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić tą lekturę.