niedziela, 25 lutego 2018

Słodkie dodatki do herbaty: miód, syrop malinowy z miodem, płatki róży



W ostatnim czasie w mojej kuchni pojawiło się kilka słodkich dodatków idealnych do herbaty (same prezenty! :D). Zwykle nawet przez myśl mi nie przechodzi posłodzić żadnego naparu kryształkami cukru. Ale jeśli chodzi o inne formy słodkości... Czemu nie? Mi pasują do czarnych, średnio mocnych herbat.




Miód

Klasyka! Sprawia, że herbata robi się odrobinę gęstsza, oczywiście słodka, ale miód trzeba lubić - smakuje bardzo charakterystycznie.




Syrop malinowy z miodem

W syropie zdecydowanie przeważa malina, więc osładza na owocowo.




Płatki róży

Bardzo ciekawy dodatek. Pachnie oszałamiająco - 100 % róży, takiej prosto z flakonika perfum. Osładza delikatnie, ale daje bardzo silny, kwiatowy aromat.




Co najważniejsze, jeśli chcemy zachować właściwości dodatków do herbaty, należy dodawać je do wystudzonego napoju. Gorąca woda niweczy działanie większości cudownych, prozdrowotnych składników, które możemy z nich uzyskać.




Tegoroczna zima może nie jest zimą stulecia (chociaż akurat przymroziło!), ale z pewnością niektórym z Was przyplątało się jakieś przeziębienie czy co gorsza grypa. Niektórzy wierzą we wzmacnianie odporności domowymi sposobami za pomocą tych właśnie dodatków do herbaty (ja wierzę w zbilansowaną dietę w ogóle i witaminę D :), więc tym bardziej warto osłodzić sobie trochę życie w czasie tej lutowej szarugi.

Dodajecie coś słodkiego do herbaty?

sobota, 17 lutego 2018

Kawowo-czekoladowa



Ależ interesującą herbacianą mieszankę dostałam! :) Można by zapytać gości, czy życzą sobie kawę, herbatę czy herbatę kawowo-czekoladową?




Lista składników tej mieszanki przyprawia o zawrót głowy! Do klasycznej herbaty Yunnan OP dodano ziarna kawy i białą czekoladę. Same wspaniałości. Do tego jeszcze kandyz, kakaowiec i aromat. Susz pachnie naprawdę wyjątkowo: jak pudełko kawowych czekoladek!




Zalecona temperatura wody do parzenia to 96 stopni przez około 3 minuty. Otrzymujemy napar o głębokiej, brązowej barwie. Jeśli nachylimy się nad filiżanką z zamkniętymi oczami, to można przez chwilę mieć wątpliwości, czy czujemy aromat kawy czy herbaty. Smak już rozwiewa te wątpliwości, bo to klasyczna czarna herbata z mocnym, kawowym akcentem. Kawowy posmak to wszystko to, co w kawie najlepsze - głęboka, wyrazista nuta, ale bez kwasowości i nadmiernej goryczki. Jeśli do filiżanki trafi kawałek czekolady, dodatkowo napar jest delikatnie osłodzony. Fantastyczne doświadczenie!




Gorąco polecam Wam tą herbatę! Naprawdę warto przekonać się, jak smakuje, bo to coś niepowtarzalnego. Ja jestem zachwycona. To dobra propozycja na wieczór, kiedy kawa wydaje Wam się już za mocna, ale chcielibyście uszczknąć jej smaku - w otoczeniu dobrej, czarnej herbaty i dodatków, wypada świetnie. Sprawdzi się też jako przełamanie do słodkich czekoladek...


niedziela, 4 lutego 2018

Olga Tokarczuk - Księgi Jakubowe



Olga Tokarczuk to bardzo ważna pisarka w moim życiu. Pamiętam, jak w gimnazjum przygotowywałam się do olimpiady z języka polskiego i jedną z lektur, które trzeba było przygotować, był Prawiek i inne czasy. Byłam tą książką oszołomiona, zdumiona i oczarowana. Jakby ktoś zabrał mnie na wyższy poziom literackich doświadczeń, otworzył dotąd zamknięte drzwi. Może wtedy skończył się dla mnie etap literatury młodzieżowej i weszłam w literacką dorosłość? Nie wierzę w książki, które zmieniają życie, ale z pewnością zdarzają się lektury przełomowe w kształtowaniu wrażliwości czytelnika i Prawiek... odegrał u mnie taką rolę. Od tamtej pory wszystkie spotkania z prozą pisarki traktuję z namaszczeniem, to dla mnie wyjątkowe wydarzenia.




Co zrozumiałe, lekturę Ksiąg Jakubowych celebrowałam. To nie była dla mnie powieść (nie tylko z racji rozmiarów!) na krótkie, szarpane czytanie w komunikacji miejskiej czy wypełnianie czasu w oczekiwaniu na lotnisku na samolot. To było czytanie w najlepszych możliwych warunkach - koc lub kołdra, herbata, przygaszone światło. Czytałam tą książkę bardzo długo. Po rozdziale, po kilka stron przez chyba ponad rok. Niespiesznie. Zanurzałam się w historię Jakuba Franka i sekty, którą stworzył, i nie mogłam wyjść z podziwu. Ze względu na samą postać głównego bohatera, a także kunszt literacki, z jakim zostały opowiedziane jego losy. Ileż ludzi, jak ślepo w niego zapatrzonych, zdołał pozyskać ten człowiek! Jego życie zdaje się być zapętlonym scenariuszem - po kolejnych porażkach wstaje i przekonuje do swoich szarlatańskich ideologii nowe rzesze ludzi. Do tego jest to przeprawa przez większość znanych w tamtym czasie w Europie religii.

Jeszcze zanim Księgi Jakubowe ukazały się w księgarniach, pisarka opowiadała o ich tworzeniu w wywiadach, co jeszcze bardziej nakręcało moją ciekawość odnośnie powieści. Ogrom pracy nad materiałami źródłowymi, jaki wykonała Tokarczuk, po prostu wylewa się z kartek tej historii... Daty i miejsca są drobiazgowo opisane, powiązania między postaciami podkreślone, tło historyczne bardzo wyraźne. Fabuła składa się w perfekcyjną całość, co zawdzięczamy dopowiedzeniom stworzonym przez autorkę tam, gdzie źródła historyczne zawiodły.




Oprawa graficzna książki i pełen jej tytuł niesamowicie wyróżnia ją na tle innych pozycji w księgarniach. I to odwrotne numerowanie stron! Majstersztyk!

Księgi Jakubowe to wielka rzecz, dosłownie i metaforycznie. Gorąco ją polecam, ale doświadczonym czytelnikom. Gdyby ją czytała w gimnazjum, pewnie Olga Tokarczuk nie zostałaby jedną z najbardziej cenionych przeze mnie pisarek, bo nie miałabym wystarczająco cierpliwości. Do takiej monumentalnej powieści trzeba naprawdę dojrzeć. Książka traktuje o dość odległej historii, ale jakże jest aktualna w dobie wszechobecnej manipulacji! Literacka Nagroda Nike za 2015 rok jak najbardziej zasłużona!