środa, 26 sierpnia 2015

Sencha kaktusowa



Mamy piękny, słoneczny koniec sierpnia, z którego należy korzystać, bo już za kilka dni ta cudowna aura może zamienić się w jesienne chłody. Jeśli tylko możecie, spędzajcie dni na świeżym powietrzu. Mi niestety się to nie udaje... Przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach (jestem zagorzałą przeciwniczką klimatyzacji) sprawiło, że złapałam okropną infekcję. Koję zbolałe gardło ciepłą herbatą - między innymi Senchą kaktusową.




Na Senchę kaktusową składa się chińska, zielona herbata oraz dodatki: kwiat pomarańczy i opuncji oraz owoc żurawiny. Tej ostatniej musiałam się naprawdę mocno naszukać po sród suszu, kwiatowych płatków jest całkiem sporo. Herbata pachnie bardzo przyjemnie: lekko kwiatowo z taką drzewną nutą, delikatnie słodko.




Polecane parzenie to 3-4 minuty w wodzie o temperaturze ok. 70-80 stopni. Moim zdaniem te 3 minuty to już maksymalnie długo, polecam raczej dwie. Napar, który otrzymujemy ma przydymiony żółty kolor i pachnie klasycznie zieloną herbatą przełamaną czymś słodkim. W smaku tej słodyczy już nie ma, pozostaje klasyczna, zielona herbata, łagodnie rozpływająca się na podniebieniu. Parzona krócej bez cieni goryczy, przy dłuższym parzeniu już gorzkawa.




Absolutnie polecam. Sencha kaktusowa to świetna, wyważona kompozycja. Dodatki dają jej przyjemny aromat i sprawiają, że jej smak jest delikatny i gładki, chociaż to ciągle charakterna, zielona herbata.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Elisabeth Asbrink - W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa



Temat Holocaustu w sztuce ciągle pozostaje tematem niewyczerpanym. Tragedia, która pochłonęła miliony ludzkich istnień i naznaczyła ogromną traumą wiele więcej, to tyleż samo historii do przelania na papier, bo każda z nich jest do głębi poruszająca. Szwedzka pisarka Elisabeth Asbrink starannie opracowała i świetnie opisała losy Ottona i Ingvara. Pierwszy z nich był austriackim Żydem, którego rodzice postarali się o wyjazd syna do Szwecji w obawie o jego życie w obliczu represji, które dotykały ich społeczność. Ingvar był Szwedem wychowanym w duchu nazistowskich poglądów. Spotkali się, zaprzyjaźnili. Jak zwykli nastolatkowie.




To wystarczy, żeby uznać historię za wyjątkową. Dodam tylko, że rzeczony Ingvar Kamprad to założyciel Ikei. Już wcześniej słyszałam o jego niechlubnej przeszłości, ale dopiero czytając W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa, dowiedziałam się o tej niezwykłej przyjaźni w czasach zawieruchy związanej z drugą wojną światową.




Treść tego reportażu broni się sama. A jeszcze mogę dodać, że materiał, który został zebrany do jego przygotowania, jest przepastny. Moc listów, z których między wierszami wylewają się ogromne emocje i rozterki. Całość opisana świetnym językiem, bardzo wymownym. Setki pytań retorycznych, które oddają sedno problemu. Obok tego dzieła nie da się przejść obojętnie.

Elisabeth Asbrink za książkę W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa została uhonorowana w zeszłym roku nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego przyznawanej reportażom literacki. Werdykt jury ogłoszono na gali w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich, w którym wizytę gorąco Wam polecam właśnie przy okazji tej lektury.