niedziela, 4 lutego 2018

Olga Tokarczuk - Księgi Jakubowe



Olga Tokarczuk to bardzo ważna pisarka w moim życiu. Pamiętam, jak w gimnazjum przygotowywałam się do olimpiady z języka polskiego i jedną z lektur, które trzeba było przygotować, był Prawiek i inne czasy. Byłam tą książką oszołomiona, zdumiona i oczarowana. Jakby ktoś zabrał mnie na wyższy poziom literackich doświadczeń, otworzył dotąd zamknięte drzwi. Może wtedy skończył się dla mnie etap literatury młodzieżowej i weszłam w literacką dorosłość? Nie wierzę w książki, które zmieniają życie, ale z pewnością zdarzają się lektury przełomowe w kształtowaniu wrażliwości czytelnika i Prawiek... odegrał u mnie taką rolę. Od tamtej pory wszystkie spotkania z prozą pisarki traktuję z namaszczeniem, to dla mnie wyjątkowe wydarzenia.




Co zrozumiałe, lekturę Ksiąg Jakubowych celebrowałam. To nie była dla mnie powieść (nie tylko z racji rozmiarów!) na krótkie, szarpane czytanie w komunikacji miejskiej czy wypełnianie czasu w oczekiwaniu na lotnisku na samolot. To było czytanie w najlepszych możliwych warunkach - koc lub kołdra, herbata, przygaszone światło. Czytałam tą książkę bardzo długo. Po rozdziale, po kilka stron przez chyba ponad rok. Niespiesznie. Zanurzałam się w historię Jakuba Franka i sekty, którą stworzył, i nie mogłam wyjść z podziwu. Ze względu na samą postać głównego bohatera, a także kunszt literacki, z jakim zostały opowiedziane jego losy. Ileż ludzi, jak ślepo w niego zapatrzonych, zdołał pozyskać ten człowiek! Jego życie zdaje się być zapętlonym scenariuszem - po kolejnych porażkach wstaje i przekonuje do swoich szarlatańskich ideologii nowe rzesze ludzi. Do tego jest to przeprawa przez większość znanych w tamtym czasie w Europie religii.

Jeszcze zanim Księgi Jakubowe ukazały się w księgarniach, pisarka opowiadała o ich tworzeniu w wywiadach, co jeszcze bardziej nakręcało moją ciekawość odnośnie powieści. Ogrom pracy nad materiałami źródłowymi, jaki wykonała Tokarczuk, po prostu wylewa się z kartek tej historii... Daty i miejsca są drobiazgowo opisane, powiązania między postaciami podkreślone, tło historyczne bardzo wyraźne. Fabuła składa się w perfekcyjną całość, co zawdzięczamy dopowiedzeniom stworzonym przez autorkę tam, gdzie źródła historyczne zawiodły.




Oprawa graficzna książki i pełen jej tytuł niesamowicie wyróżnia ją na tle innych pozycji w księgarniach. I to odwrotne numerowanie stron! Majstersztyk!

Księgi Jakubowe to wielka rzecz, dosłownie i metaforycznie. Gorąco ją polecam, ale doświadczonym czytelnikom. Gdyby ją czytała w gimnazjum, pewnie Olga Tokarczuk nie zostałaby jedną z najbardziej cenionych przeze mnie pisarek, bo nie miałabym wystarczająco cierpliwości. Do takiej monumentalnej powieści trzeba naprawdę dojrzeć. Książka traktuje o dość odległej historii, ale jakże jest aktualna w dobie wszechobecnej manipulacji! Literacka Nagroda Nike za 2015 rok jak najbardziej zasłużona!

1 komentarz:

  1. Ha, "celebracja" to świetne słowo, bardzo adekwatne do mojego przypadku. Prozę Tokarczuk poznaję dopiero od zeszłego roku ("Anna In w grobowcach świata" oraz wspomniany "Prawiek i inne czasy"), a obecnie czytam "Podróż ludzi Księgi". "Księgi Jakubowe" migoczą gdzieś na horyzoncie, ale po tę lekturę chciałbym sięgnąć dopiero, kiedy zapoznam się z pozostałym dorobkiem.

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.