poniedziałek, 20 lipca 2015

Truskawkowe wzgórze



Umknął mi sezon na truskawki... Zjadłam jedną miseczkę z ogródka podczas pobytu na Mazurach, raz Mąż przyniósł mi siatkę tych kupionych gdzieś na ulicznym stoisku (zmiksowałam na koktajl) i koniec. Sezon na polskie truskawki minął na ten rok bezpowrotnie. Na pocieszenie mam dzisiaj truskawkową herbatę, którą możecie dostać w popularnym markecie. Na zdjęciach występują już owoce z... Holandii.




Truskawkowe wzgórze to aromatyzowana czarna herbata z kawałkami truskawek. Susz wygląda naprawdę dobrze, listki są umiarkowanie rozdrobnione, pylą się tylko trochę. Zapach z opakowania: wspaniale słodki.




Herbatę parzę wrzątkiem, przez kilka minut, a czasami zostawiam w niej fusy, nie oddzielam ich od naparu. W tym pierwszym przypadku otrzymujemy przyjemny, delikatny napój ze słodkawą nutą, a gdy zostawimy fusy będzie zdecydowanie bardziej wyrazisty, gorzki, ale nie cierpki. Nuta truskawki bardzo fajnie się z nim komponuje i chyba skłaniam się ku tej drugiej wersji. Nie są to specjalnie wysublimowane smaki, ale na co dzień - idealne. Do bezwiednego popijania nad książką czy przy oglądaniu filmu - gorąco polecam!


1 komentarz:

  1. herbata jak wspomnieni po truskawkach ech, czemu nie. Zwłaszcza, że w tym roku były one wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.