poniedziałek, 14 marca 2016

Jonathan Franzen - Wolność



W niedzielę już uwierzyłam w wiosnę. Że to już zaraz. Posprzątałam na balkonie, uporządkowałam doniczki i wypiłam tam pierwszą herbatę. Lada moment wysiałabym wszystkie roślinki, które tam planuję i bym je tam zostawiła. Cała moja praca poszłaby na marne, bo dzisiaj temperatura oscyluje około zera i od kilku godzin pada śnieg. Jest biało i zimno - nic tylko zawinąć się w koc i przenieść gdzie indziej. Z dobrą książką oczywiście - polecam na tą okazję Wolność Jonathana Franzena.




To było moje pierwsze spotkanie z prozą amerykańskiego pisarza i muszę przyznać, że bardzo udane. W jednej powieści, w historii jednej rodziny autor zawarł chyba wszystkie problemy pierwszego świata. Biznesy, organizacje charytatywne, zdrady, rozwody, poprawność polityczna - wątpliwe moralnie tło sprawia, że emocje, o których jest ta powieść, wydają się powierzchowne i banalne. Jakoś trudno traktować tych bohaterów poważnie, chyba każdy z nich się w życiu pogubił i stracił realny cel. Błądzą i chyba właśnie o błądzeniu jest Wolność - swoją drogą tytuł jakże znamienny, w końcu każdy ma prawo żyć według własnego uznania. Pole do rozważań nad psychiczną kondycją społeczeństw krajów rozwiniętych - nie jest optymistycznie.




Oczywiście, trudno określić książkę, której wydarzenia mają miejsce w Stanach Zjednoczonych jako nie-amerykańską, ale ta jest wyjątkowo amerykańska, Ameryka wylewa się z każdej jej strony. Mam nieodparte wrażenie, że ta historia nie mogłaby się wydarzyć nigdzie indziej, tylko właśnie w tych realiach. Pod tym względem książka nawiązuje do O pięknie Zadie Smith, osadzonym w zarówno w Wielkiej Brytanii i USA, gdzie losy obu rodzin dokładnie pasowałydo miejsca wydarzeń. To, skąd pochodzimy i gdzie mieszkamy, niezwykle determinuje nasze postępowanie.

Gorzka ta Wolność, ale prawdziwa. Warto się nad nią pochylić, żeby nie stracić z oczu tego, co naprawdę w życiu ważne. Wyostrza zmysły na bazie negatywnych przykładów. A poza tym to naprawdę dobrze napisana rzecz, wciąga, z pewnością myślami zabierze Was daleko.

1 komentarz:

  1. Ha, ten śnieg w środku marca to rzeczywiście bardzo niepożądany gość. Ja zacząłem już używać roweru jako środka transportu do pracy, ale dzisiejszy poranek ponownie zagnał mnie do samochodu :)

    A co do omawianej książki to bardzo mnie ona kusi. Już sam tytuł jest bardzo pojemny znaczeniowo i z tego co piszesz, lektura powieści w dużej mierze pomaga zdefiniować, czym ta wolność właściwie może być i jaka jest jej cena. Co do wspomnianej "amerykańskości" to wydaje mi się, że wiem, co masz na myśli - i ten aspekt także przemawia do mnie, by sięgnąć po utwór Franzena.

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.