Aura za oknem - luty w pełni - może przytłaczać i odbierać ochotę na cokolwiek. Yerba mate to sposób na dodanie sobie energii. Ciągle tkwię na poziomie yerby w torebkach - jeszcze nie spróbowałam takiej parzonej klasycznie, ale wcale mi to nie przeszkadza, te torebkowane są naprawdę niezłe! Dzisiaj propozycja z popularnej sieciówki - o smaku aloesowym ze skórką granatu.
W torebkach piramidkach tej mieszanki znajdziecie dokładnie: 85% yerba mate, 5% suszonego korzenia lukrecji, 3 % suszonej skórki grantu i 2% koncentratu aloesu. Susz pachnie delikatnie, słodkawo.
Bezpośrednio po zanurzeniu torebki w gorącej wodzie nabiera ona zielonkawego koloru, który po kilku minutach (polecam trzy i ani chwili więcej!) ciemnieje. Napar pachnie jeszcze bardziej słodko niż susz, bardzo przyjemnie. Mogę z czystym sumieniem polecić tą herbatę dla samego zapachu!
Smak jest zaskakująco dobry. Z dużą rezerwą podchodzę do takich wymyślnych mieszanek, to się często nie udaje, ale tym razem jest naprawdę nieźle. Wyraźny smak yerby otoczony słodkawą nutą plus obłędny zapach. Spróbujcie, nie będziecie żałować.
córka zakupiła ta i jeszce jedną ,ale zobaczyła w składe lukrecje , której nie lubi i staja w pudełku , chyba czas spróbować , choć ja wolę sypaną ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, takiej yerba mate jeszcze nie piłem, a spróbowałem już naprawdę wielu smaków. Na pewno przetestuję :)
OdpowiedzUsuńSam nie pijam ekspresowych yerb, polecaam gorąco spróbować tradycyjną sypaną yerba mate.
OdpowiedzUsuńSuper wpis!
OdpowiedzUsuń