Pierwsza w tym roku herbata na balkonie! Wreszcie wiosna - w Polsce, w Portugalii miałam okazję poczuć ją chwilkę wcześniej :) To, że na tą inaugurację balkonu (w tle widać, jaki tam jeszcze panuje nieporządek po zimie...) wybrałam herbatę ze słowem detox w nazwie, to zupełny przypadek, akurat po tą sięgnęłam. Daleka jestem od wszelkich oczyszczających diet i tego typu zabiegów - z medycznego punktu widzenia to jedna wielka bzdura. Promowana, bo się dobrze sprzedaje. A tej herbaty chciałam spróbować po prostu, żeby przekonać się, jak smakuje (bo internetowa fama głosi, że świetnie).
Clipper Organic detox Infusion to mieszanka bez liści herbaty. W składzie są: hibiskus, pokrzywa (23,5%), korzeń lukrecji (20%), naturalne aromaty i aloes. Papierowe, prostokątne torebki są wypełnione drobnym suszem i pachną delikatnie ziołowo.
Zalecone parzenie to oczywiście wrzątek przez około 2-3 minuty. Początkowo woda barwi się tak słabo, że przez chwilę myślałam, że sprzedano mi jakieś oszukane opakowanie ;)
Po upłynięciu odpowiedniej ilości czasu napar nabiera soczystej, karminowej barwy. Pachnie... wiśniową galaretką, naprawdę!
Smakuje delikatnie, słodkawo. Dodatki świetnie niwelują kwaskowatość hibisuksa. Mimo dużej ilości pokrzywy, wcale nie ma tu ziołowego posmaku. Polecam. Nie oczyści i nie zdziała cudów, ale jest smaczna. Myślę, że warto spróbować.
Cllipera lubie tej jeszcze nie piłam musze spróbować :)
OdpowiedzUsuń