niedziela, 30 kwietnia 2017

Emily Giffin - Ten jedyny



Książki Emily Giffin lubię i nie wstydzę się mówić o tym głośno ;) Są lekkie, łatwe i przyjemne i raz na jakiś czas lubię zatopić się w takiej niewyszukanej lekturze. Ostatnią jej powieść czytałam w samolocie, gdzie siedziałam obok ludzi, którzy gadali bez przerwy, głośno i głównie o sobie - nawet, jeśli przez hałas, który powodowali, umknęło mi kilka akapitów, cały czas byłam na bieżąco z głównym wątkiem - to ten typ literatury.




Giffin w bardzo przyjazny sposób opisuje swoich bohaterów i bardzo dokładnie rozpracowuje uczucia głównej postaci, żeby nas do niej zbliżyć. W ten sposób setki stron mijają na wstawaniu z łóżka, piciu kawy, czesaniu się, pisaniu smsa i chwilach wahania, czy aby na pewno go wysłać. Oczywiście, nie są to najwyższe literackie loty, ale tzw. chick-lit też ma swój urok. Dobrze, jak do tych błahostek dołączona jest naprawdę interesująca historia. Tak dotąd było u Giffin - skomplikowane relacje, małżeńskie kryzysy, szeroko pojęte problemy z dziećmi (ich brakiem lub nadmiarem - z przymrużeniem oka). Jednak w Tym jedynym poziom komplikacji powiązań plus fascynacja dużo starszym mężczyzną zupełnie do mnie nie trafiły.

Główna bohaterka to pasjonatka - zakochana po uszy w futbolu, najwierniejsza fanka swojej drużyny, od dziecka z nią związana, która swoje zawodowe ścieżki prowadzi tak, żeby być jak najbliżej swojej ulubionej dyscypliny. Jej fascynacja przenosi się również na trenera zespołu - ojca jej najlepszej przyjaciółki, który właśnie owdowiał. U mnie taka konotacja wywołuje niesmak - sam związki starszych mężczyzn z dziewczynami w moim wieku wydają mi nie na miejscu, a co dopiero z przyjacielem rodziny. Obrzydliwe (podkreślam, że to moja bardzo prywatna opinia ;). Dobrze, że po drodze pojawił się chociaż książę z bajki - młody bóg, o którego fizjonomii miło było poczytać ;) Rozwiązanie historii jak zwykle jest nieoczywiste, Giffin nigdy nie rozstrzyga ostatecznie o losach swoich bohaterów.

Wobec tego ja nie polecam. Ale jeśli: a) lubicie styl Giffin; b) nie odrzuca Was wizja związku 30-latki z ponad pięćdziesięcioletnim mężczyzną - czytajcie śmiało! Czekam na kolejną powieść pisarki, oby ciekawszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podpisz się, proszę.