Dobre pół roku nie było tutaj żadnego stricte owocowego naparu, a uważam, że to świetne urozmaicenie. To też zdrowsza forma słodkości. Bora Bora Wyspa Marzeń ma przywoływać trochę egzotyki, jak deklaruje opis na opakowaniu.
Skład jest imponujący: hibiskus, jabłko, papaja, rodzynki, czarna porzeczka, truskawka, maliny, płatki słonecznika i bławatka oraz aromat. W przezroczystym opakowaniu wygląda to naprawdę dobrze. A pachnie przesłodko - jak taki gęsty od słodyczy owocowy kompot.
Polecana temperatura parzenia to raptem 75-80 stopni. Nie daję się zwieść i taką obfitość suszu traktuję wrzątkiem. Jeśli w tak gorącej wodzie i tak konieczne jest jej zamieszanie, żeby uzyskać równomierny kolor, to w niższej temperaturze tym bardziej trudno byłoby uzyskać dobry napój. Także 100 stopni i minimum 5 minut. Kolor naparu jest obłędny - cukierkowy. Przypomina mi żelki. Pachnie nieco mniej słodkim kompotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.