Słońce w ostatnich dniach sprawiło, że z nadzieją wypatrujemy już wiosny, ale jeszcze chwilę zatrzymam Was W samym środku zimy - w całkowicie zasypanym śniegiem Nowym Jorku. W takich okolicznościach rozgrywa się akcja najnowszej książki autorstwa Isabel Allende, której twórczość poznałam w oryginale, czytając jakiś czas temu Japońskiego kochanka.
Allende zbiera w mieście, które nigdy nie śpi, w jednym mieszkaniu trzy osoby o bardzo pokrętnych życiorysach, które połączyły... zwłoki. Zwłok trzeba się pozbyć i to stanowi oś powieści. Historia baaardzo naciągana i tak mało prawdopodobna, że mnie to bardzo drażniło, ale na szczęście bohaterowie uratowali tą książkę! Pomijając wydarzenia, w których uczestniczyli, zostali sportretowani w intrygujący sposób, autorka obdarzyła ich ciekawymi cechami, doświadczyła przez życie i naprawdę chciałam ich poznawać bliżej z kolejnymi stronami. Szczególnie że rodziła się między nimi niepowtarzalne więź. Sporo tu wątków związanych z emigracją, rozłąką z rodziną, wyobcowaniem, samotnością. Trudne sprawy, a jakże aktualne w dzisiejszym świecie!
Podsumowując, to bardzo dobrze napisana słaba historia z dobrymi bohaterami. Ale czyta się naprawdę dobrze, wciąga i pozostaje mi ją polecić jako lekką lekturę. Może na podróż? Na wakacje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.