wtorek, 5 listopada 2019

Natalia Fiedorczuk - Jak pokochać centra handlowe



Nie wiem, czy to dobrze, że do depresyjnego listopada dokładam depresyjną książkę, ale cóż. Life is life, a to bardzo ważna i potrzebna książką, jakkolwiek smutna by nie była. Jak pokochać centra handlowe nie bez powodu została nagrodzona w 2016 roku Paszportem Polityki.

Natalia Fiedorczuk przygotowała bardzo wnikliwe studium codzienności świeżo upieczonej matki, wcześniej ciężarnej. Takiej matki-Polki naszych czasów. Stabilizacji finansowej niewiele, wsparcia ze strony partnera też za bardzo nie widać, a macierzyństwo okazuje się niespodziewanym, wielkim, przytłaczającym wyzwaniem. Kliniczna depresja czai się tuż za rogiem.

Autorka, opisując te na pozór najzwyklejsze kroki młodej kobiety w nowej życiowej roli, obnaża wszystkie systemowe problemy, które napotykają dziewczyny z brzuszkami, a potem wózkami. Pięćset plus tej codziennej udręki nie wynagrodzi. Potrzeba mądrych, wspierających partnerów. Rozsądnej rodziny. Dobrych rozwiązań w prawie pracy. Udogodnień w infrastrukturze. Tytułowe centrum handlowe, świątynia konsumpcjonizmu, staje się paradoksalnie schronieniem. Tak być nie powinno. 

Nie wiem, czy młode matki powinny to czytać. Chyba na każdej stronie pozostaje im stwierdzenie, że też tak mają. Ja przykładowo nie czytam książek o problemach młodych lekarzy, skoro mam to na co dzień. Ale nie mam wątpliwości, że to książka dla partnerów tych kobiet, ich rodzin, przyjaciół, pracodawców, decydentów - wszystkich, którzy kształtują ich rzeczywistość. Otwórzcie oczy, bo te dziewczyny są zbyt zmęczone, żeby głośno mówić, jak im NIE pomagacie.

2 komentarze:

  1. Czytałem i przyznaję, że kierowała mną ciekawość i chęć dowiedzenia się tego, jak kobieta przechodzi przez okres ciąży i wczesnego macierzyństwa. Wg mnie książka jest b. wartościowa, bo odbrązawia macierzyństwo, pokazując, że nie zawsze potomstwo = bezgraniczne szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sam Paszport wystarczy, by mnie przekonać, że warto zajrzeć, a jak Ty jeszcze polecasz, to tym bardziej. A o "wspierających" partnerach miałam coś napisać, ale stwierdziłam, że wyszedłby komentarz dłuższy niż Twoja notka ;)

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.