piątek, 5 czerwca 2015

Kozieradka



Sprzedzawcy w Egipcie mówili, że to golden tea, chociaż na pierwszy rzut oka wiadomo, że te drobinki z herbatą nie mają wiele wspólnego. Jedynie to, że się je zaparza. Po powrocie z wakacji ustaliłam że to kozieradka. Nasiona tej rośliny mają multum zastosowań, a jednym z nich jest właśnie przygotowywanie z niej napoju.




Egipcjanin, od którego kupiłam opakowanie kozieradki, powiedział mi, jak należy ją parzyć. Łyżkę nasion należy wsypać do wrzącej wody (około ćwierć litra) i gotować przez 3 minuty. Zaraz po upłynięciu tego czasu należy oddzielić napar. Jednak najistotniejszą informację dotyczącą picia kozieradki wyszperałam w Internecie: warto dodać do niej łyżkę miodu. Bez tego słodkiego dodatku wypicie tego napoju byłoby dla mnie nie do przejścia...




Parzenie kozieradki robi wrażenie: woda momentalnie barwi się na żółto-złocisty kolor. Suche nasiona pachną bardzo specyficznie - ziołowo, gryzącą, kojarzą mi się ze słoną zupą i ten sam aromat unosi się znad zaparzonego napoju. Smakuje jak... zaparzone zboże. Jakby ugotować pszenicę czy żyto. Próbowaliście kiedyś nasion żyta czy pszenicy (wspominka z dzieciństwa z zabaw na polu)? To mniej więcej taki posmak daje kozieradka. Smaczne to nie jest... Bez rzeczonej łyżki miodu nie jestem w stanie tego wypić. Z miodem też nie zachwyca, ale nie wykrzywia buzi...




Także nie jest to żadna złota herbata... Nasiona kozieradki planuję wykorzystać jakoś inaczej. Mogę polecić tylko amatorom dziwnych smaków... Zakochani w herbacie nie polubią takiego napoju.

1 komentarz:

  1. Ciekawe. Nie wiedzialam, ze to mozna tak pic. Ciekawe jakie ma wlasciwosci. Bede musiala zrobic jakies rozeznanie:)

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.