Tegoroczne Warszawskie Targi Książki, w przeciwieństwie do poprzednich, nie urzekły mnie. Jakoś jestem rozczarowana. Zwykle chodząc między stoiskami, musiałam powstrzymywać się od kupowania, żeby się nie zrujnować, tym razem tytułów, które mnie zainteresowały, było naprawdę mało. W zasadzie kupiłam dokładnie te książki, które planowałam już wcześniej, a na Targach udało mi się je dostać taniej. Zero spontanicznych zakupów.
Pewnie nie bez znaczenia było to, że na Stadion Narodowy trafiłam w piątek po południu. Było dość tłoczno i nie zwiedzało się komfortowo (chociaż akurat na moich zdjęciach tego nie widać).
Nowa książka Magdaleny Grzebałkowskiej zbiera same pozytywne recenzje, a ja lada moment będę ją czytać i bardzo się cieszę na tą lekturę. Była bardzo mocno promowana na stoisku Agory i chyba słusznie.
Sporo było tam również okołomedycznych tytułów - chyba ostatnio mamy boom na takie historie po sukcesie filmu Bogowie.
Wydawnictwo Literackie zachęcało do kupna drugiej części Mojej walki. Ja jestem nastawiona do tej lektury nieco sceptycznie, nie podzielam entuzjazmu.
Żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, można było zejść na trybuny Stadionu dość osobliwie wyglądającego bez murawy... Zresztą gdy mojej uwagi nie skupiały książki (pożądanych przeze mnie tytułów było jak na lekarstwo, prawie żadnych...), wnikliwie oglądałam to, co wokół. Na przykład ciekawe elementy stoisk.
Co sądzicie o projekcie ustawy o książce? Tutaj możecie na ten temat poczytać trochę więcej. Kolejny link, który polecam, to werdykt jury Nagrody im. Kapuścińskiego dla najlepszego reportażu - jednym z nich okazały się genialne Czasy secondhand Swietłany Aleksijewicz. Na Targach ogłoszono również dwudziestkę autorów nominowanych w tym roku do Nagrody Nike.
Na zakończenie migawki z Sonią Bohosiewicz fantastycznie interpretującą fragment francuskiej powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.