niedziela, 3 stycznia 2016

Śliwkowa z Czajowni



Ostatni miesiąc ubiegłego już 2015 roku był chyba najbardziej intensywnym i zwariowanym w moim całym życiu. Zaczęłam realizować długo odkładane plany i zaliczyłam długo wyczekiwany wyjazd. Zajmujące, ale nie tak, jak przeprowadzka! W połowie grudnia odebraliśmy klucze od naszego nowego mieszkania i dopiero się zaczęło... W tym całym zamieszaniu dowiedziałam się, że w styczniu wyruszam w daleką, zupełnie nieoczekiwaną podróż. Szaleństwo. Do tego święta spędzone w połowie na dyżurze w szpitalu, a po części w drodze przez Polskę. Nowy Rok przywitaliśmy, organizując huczną parapetówkę. Dopiero teraz, po raz pierwszy od niemal miesiąca mam czas, żeby przygotować herbaciany wpis. W dotychczasowym pośpiechu na delektowanie się herbatą niestety nie znajdowałam czasu. Miałam też przerwę w bieganiu ponad dwa tygodnie - od jakichś dziewięciu lat coś takiego mi się nie zdarzyło! Do biegania już wróciłam - nie poddaję się nawet przy minus dwunastu stopniach, a teraz pora na Śliwkową Herbatę z Czajowni!




Ta mieszanka to w istocie czerwona herbata aromatyzowana. (Herbaty czerwone to właściwa nazwa tych, o których popularnie mówimy czarne. Z kolei nazwą czerwone potocznie przyjęło się w Polsce określać pu-erh.) W opakowaniu znajdziecie drobne listki, pośród których przewijają się cząstki zasuszonych śliwek (jak mniemam, nie dotarłam do pełnego składu tego produktu). Całość pachnie typowo z taką miękką, owocową nutą.




Zalecone parzenie to 4 minuty we wrzątku. Herbata zaparza się powoli i majestatycznie, roztaczając przy tym przyjemny, aczkolwiek bardzo delikatny owocowy aromat. Czy przypisałabym go śliwce? Niekonieczne, ale to w niczym nie przeszkadza. Pachnie super.




Smak jest równie łagodny jak aromat. Spokojnie rozpływa się po podniebieniu, nie gorzknieje, a śliwkowa nuta odrobinę ten napój słodzi. Przyznam, że kojarzy mi się z letnim czasem i na tą porę roku pasowałaby mi bardziej. To świetny napar, którego można wypić dużo, żeby ugasić pragnienie, bo jest bardzo lekki. Na aktualną, mroźną aurę poleciłabym coś zdecydowanie bardziej rozgrzewającego i intensywnego. Co oczywiście nie wyklucza faktu, że to naprawdę niezła aromatyzowana herbata i szczerze ją polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podpisz się, proszę.