Święta za nami, przetrwaliśmy! Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka, chociaż wyobrażam sobie, że dla niektórych mógł to być swego rodzaju survival i teraz nieco cierpią z przejedzenia. Na to i w ogóle na wszystko dobra jest zielona herbata, cudowny, złoty środek. Dzisiaj polecam tą od Sir Adalbert's.
W pięknej puszce z emblematem złotego słonia znajduje się zielona herbata wzbogacona o ciekawy dodatek: wyciąg z flaszowca miękkociernistego. Owoce tej rośliny mają być tutaj źródłem wielu cennych składników odżywczych (wapń, potas i witaminy), ale z pewnością wpływają też na smak. Listki herbaty są dość grube i mocno poskręcane.
Na opakowaniu widnieje informacja, żeby parzyć tą herbatę w 100 stopniach przez 2-3 minuty i to się naprawdę sprawdza. Otrzymujemy klarowany, ciemnożółty napar o słodkim zapachu i naprawdę dobrym smaku. To raczej łagodna herbata, o gładkiej fakturze z wyraźną słodką nutą. Posłodzona zielona herbata - tyle że zupełnie naturalnie. Co ważne, nie robi się gorzka, ani cierpka.
znam i bardzo ja lubię:)
OdpowiedzUsuńA gdzie ją można dostać z góry dziękuję
OdpowiedzUsuńjaki skład herbatki w białym opakowaniu?
OdpowiedzUsuńWszystko jest napisane w tym poście. Wystarczy przeczytać :)
UsuńJak dla mnie i moich domowników ta herbata ma za mocny aromat. Jakby perfumowany. Nie polecam, ja jej szczerze nie mogę pić a uwielbiam zielone herbaty...
OdpowiedzUsuń