środa, 30 października 2013

Green Orange



Po prostej nazwie Green orange spodziewałam się zielonej herbaty z cytrusowym aromatem, zupełnie jak Żar tropików czy Sencha karmazynowa. I rzeczywiście jest to podobna herbata, ale bogatsza o owocowe dodatki. Byłam miło zaskoczona, gdy otworzyłam paczuszkę.




Mieszanka oprócz klasycznej zielonej herbaty zawiera trawę cytrynową, plasterki truskawki, ćwiartki pomarańczy, jabłko, kwiat pomarańczy oraz hibiskus. Obłędny, słodki zestaw, który pięknie wygląda.






Zapewne dodatek owoców sprawia, że napar ma trochę odmienny kolor - jest szaro-brązowawy. Towarzyszy mu delikatny aromat. Oczywiście owoce po zaparzeniu koniecznie trzeba zjeść! Polecam do deserów! Już wiem, że takich herbatek do zjedzenia pojawi się tu jeszcze kilka.


4 komentarze:

  1. Rzeczywiście dla samego chociaż wyglądu aż się chce jej sprobować. Wygląda rewelacyjnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog o herbacie! Super :)) Uwielbiam herbatę, piję ją hektolitrami (np. teraz), ludzie twierdzą, że niedługo, tu cytat, "wysiądzie mi serce" albo "zardzewieję" ;)
    PS. Masz włączoną weryfikację obrazkową, to okropnie utrudnia komentowanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie potrafię się przyzwyczaić do herbat, gdzie to mi te wszystkie fusy pływają. Wiem, no są te sitka, ale nigdy mi po drodze je kupić nie jest! Widzę, że dużo tracę :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Owowowowo CHCĘ! Jak dobrze, że Czas Na Herbatę mam obok uczelni!

    Pozdrawiam,
    Czmiel

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.