W tym reportażu spotkałam się z dwoma zupełnie dla mnie nowymi rzeczami. Po pierwsze nie czytałam wcześniej chyba żadnej książki traktującej o alpinizmie (chociaż obejrzałam sporo filmów na ten temat). A po drugie nie czytałam wcześniej tekstu, którego narrator jest tak niepokorny wobec swoich bohaterów. Ale po kolei.
O zimowej wyprawie czterech polskich himalaistów na Broad Peak w marcu 2013 roku słyszał chyba każdy, kto chociaż kątem oka zerka na jakieś wiadomości. Szczyt został zdobyty - po raz pierwszy o tej porze roku, jednak sukces został okupiony śmiercią dwóch z czterech członków eskapady. Z celem odnalezienia ciał ofiar tej tragedii kilka miesięcy później wyrusza kolejna wyprawa, do której na przyczepkę dołącza się Jacek Hugo-Bader i na kanwie wydarzeń z tej podróży pisze reportaż. O tragedii na Broad Peaku, o akcji poszukiwawczej, ale także o wspinaczce w ogóle, chorobie wysokościowej, alpinistycznych dramatach na przestrzeni ostatnich lat.
Wyrażenie na przyczepkę w tym przypadku wydaje się bardzo adekwatne. Reportażysta odstaje od hermetycznego świata himalaistów niezwykle wyraźnie i (mimowolnie czy celowo?) podkreśla to niemal na każdej stronie książki. Między nim a resztą ekipy nieustannie dochodzi do zgrzytów, niedopowiedzeń, to aż dziwne, że udało mu się w takiej atmosferze cokolwiek wydobyć z bohaterów, których opisuje. Nadaje to historii realistycznego wymiaru, ale jednocześnie mnie jako czytelnika nieco irytowało. Jednak nie mogę odmówić autorowi, że w ten tekst jest napisany bardzo dobrze, w charakterystycznym stylu.
Sama opowieść skupia w sobie wszystkie aspekty wysokogórskiej wspinaczki. Osnute wokół dramatu zimowego wejścia na Broad Peak. Jest tu radość z sukcesów, są rodziny drżące o życie swoich bliskich, bo ceną za źle postawiony krok nierzadko jest ludzkie istnienie. A oprócz tego szara codzienność himalaistów - warunki w obozach, garść informacji o sprzęcie, żmudne przygotowania, odmrożenia, choroba wysokościowa. Ja - osoba, która nawet nie otarła się o wspinaczkę i za żadne skarby świata nie wyruszy w tego typu wyprawę - odnalazłam w tej książce po trochu wszystkiego, co laik o tym sporcie chciałby się dowiedzieć. Jak odbierają reportaż osoby zaangażowane w ten temat? Delikatnie mówiąc, wzbudził on niemałe kontrowersje.
Gdy kończyłam lekturę Długiego filmu o miłości w Wysokich Obcasach (25 października) ukazał się wywiad z żoną Jerzego Kukuczki, wybitnego polskiego himalaisty, który przed laty zginął w jednej ze swoich wypraw, już po zdobyciu Korony Ziemi. To niesamowite, ile cierpliwości i wyrozumiałości miała w sobie ta kobieta. Kukuczka mówił, że w jego życiu najważniejsze są góry. Góry. To szalone, o tym właśnie szaleństwie jest reportaż Jacka Hugo-Badera, mimo chropowatości tej opowieści, polecam.
Nie czytałem tej książki, ale spotkałem się z bardzo różnorodnymi komentarzami pod jej adresem, począwszy od pochwalnych peanów, skończywszy na oskarżeniach o plagiat. Jednego nie można zatem odmówić tej lekturze - na pewno wzbudza ogromne emocje, zarówno pozytywne jak i negatywne.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy autor od początku postanowił trzymać się na uboczu, odizolować się od reszty grupy - w sumie takie wyrzucenie za margines pozwala uzyskać nieco lepszą optykę, szerszą perspektywę.
Jednak za najlepsze reportaże uznaję te, w których autor wchodzi w możliwie bliską relacją z opisywanymi osobami, zyskuje ich zaufanie i swobodnie mu się zwierzają. Także ta szersza perspektywa dużo kosztuje reportażystę w tym wypadku...
UsuńPrzeczytałem 3 książki Jacka Hugo-Badera, zarażony opiniami jednej z moich wykładowczyń. Były one o tematyce rosyjskiej (oraz radzieckiej). Polecam Ci serdecznie "Białą Gorączkę". Lektura, jak dla mnie, ogromnie interesująca. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMimo mieszanych uczuć co do tej książki, przejrzałam już pozostałe tytuły w dorobku Hugo-Badera i zamierzam sięgnąć do kilku z nich przy nadarzającej się okazji.
Usuń