Mam tą książkę (z autografem!) już od dawna i przeczytałam ją też już jakiś czas temu, mimo to ciągle siedzi mi w głowie i z radością ją tutaj polecę. Oczywiście, sentyment do autora - mojego wspaniałego polonisty z II LO w Olsztynie - ma duże znaczenie, ale nie kluczowe. To naprawdę dobra rzecz szczególnie, że nie jestem największą fanką formy literackiej, jaką są opowiadania - jednak te mnie ujęły!
Wśród bohaterów opowiadań przewijają się zarówno fikcyjne, zupełnie zwykłe postacie, ale spotkamy tu również samego Tomasza Manna. Zmagają się z losem, są przez niego doświadczeni, ale stawiają mu czoło. Niemal wszyscy wydali mi się odważni. Ich perypetie mają miejsce zwykle jakieś kilkadziesiąt lat temu, co wywołuje uczucie nostalgii. Dodatkowo część z nich dzieje się właśnie w Olsztynie. Nietuzinkowe historie, skłaniające do wspomnień - a może zadumy? Wszystko opisane w bardzo dopracowanym i wyważonym stylu - żadnych zbędnych słów, a jednocześnie bardzo bogato.
Bez wahania polecam. I warto sobie tą lekturę dawkować... Tak po opowiadaniu. Żeby starczyło na dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.