Wszystkie herbaty, które otrzymaliśmy w dniu ślubu, były pięknie zapakowane. Niestety, przy przewożeniu, część musieliśmy brutalnie ogołocić ze wstążek i ozdobnych opakowań, żeby w ogóle móc się z nimi zabrać. Cieszyliśmy oczy tymi pięknymi paczkami zbyt krótko, żeby zdążyć to sfotografować. Szczęśliwie niektóre opakowania przetrwały i jedno z nich tutaj prezentuję.
W tej paczuszce, obok czekoladki, znajdowała się herbata Czerwona Róża. To mieszanka hibiskusa, rodzynek, czarnego bzu i zgodnie z nazwą - kwiatu róży. Składniki dokładnie widać na zdjęciu. Rezultat tego połączenia? Cudo! Już tylko takie herbaty owocowe chciałabym pić!
Łyżeczka suszu starczy na kubek napoju. Żeby wydobyć pełny smak należy go zalać wrzątkiem i zaparzać dłużej niż klasyczne herbaty (co najmniej 10 minut). Napar jest soczysty, jeśli w ogóle można tym słowem go opisać. Ma intensywnie czerwono-bordowy kolor i słodki aromat, który wypełnia cały pokój. Smakuje naturalnie, słodko i odrobinę kwaskowato na koniec, o niebo lepiej niż herbaty aromatyzowane.
Rodzynki po zaparzeniu polecam zjeść!
Owocowe herbaty to nie do końca to, co mnie bawi - ale jeśli jest wyjątkowo dobra :)
OdpowiedzUsuń