wtorek, 11 listopada 2014

Loyd Zielona & Biała



Ślubne herbaty w naszym domu już definitywnie się skończyły i przyszła pora na samodzielne zakupy. Kieruję się zasadą wybierania produktów nowych, ale niedalekich składem od tych, które już sprawdziłam i przypadły mi do gustu. Dzisiaj kolejny przykład takiej mieszanki. Zachwyciłam się niegdyś herbatą zieloną marki Loyd, więc do mojego koszyka w sklepie trafiła inna zielona herbata z tej serii, tyle że wzbogacona o dodatek białej, bławatka i aromatu aloesu. To kolejne sprawdzone ścieżki: połączenie liści białej i zielonej herbaty już raz na tym blogu wypadło bardzo dobrze (o, tutaj), a pewna aloesowa mieszanka w ogóle trafiła do mojego Top 10 ;)






W skład tej mieszanki wchodzą: herbata zielona liściasta (87,3%), herbata biała liściasta (10%), płatki bławatka (2%) oraz aromat aloe vera. Herbata w całości pochodzi z Chin. Susz wygląda zachęcająco: drobne, skręcona listki ozdobione niebieskimi płatkami kwiatów. Pachnie bardzo specyficznie, ciężko, z wyraźną kwiatową nutą.






Na opakowaniu wskazano warunki do parzenia tej herbaty - 85 stopni przez 2-3 minuty. W tych warunkach moim zdaniem otrzymujemy cierpki i gorzkawy napar, ja wolę tą herbatę w łagodniejszym wydaniu. Metodą prób i błędów doszłam do tego, że najbardziej smakuje mi przygotowana w 70-75 stopniach przez krócej niż 2 minuty. Wówczas jest aksamitna i jednolita w smaku, a przede wszystkim nie cierpnie. Liście rozwijają się całkiem znacznie, woda powoli nabiera pięknego, złoto-bursztynowego koloru, znad naparu unosi się słodki zapach aloesu.




Loyd Zielona & Biała nie zwaliła mnie z nóg, ale spełniła oczekiwania. To całkiem przyzwoita herbata, na którą znalazłam sposób, żeby smakowała naprawdę dobrze. Świetnie sprawdzi się do codziennego popijania, ale do wykwintnej mieszanki na specjalne okazje jest jej bardzo daleko...


1 komentarz:

  1. Bardzo podobają mi się listki na zdjęciu w trakcie parzenia.
    W ogóle czytałem gdzieś w sieci o tej herbacie, jednak przyznam szczerze, że na półkach sklepowych jeszcze jej nie spotkałem. Pozdrawiam, Łukasz.

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.