Otwieram paczkę herbaty, a tam... kawa. Paryż nocą sprezentowany nam wspólnie z herbatą Chopin oraz Senchą Lemon okazał się aromatyzowaną kawą. Niespodzianka. Co by tu napisać na ten temat?
Przez pierwszą chwilę łudziłam się, że może jest to czekolada do picia, ale w aromacie mieszanki dominuje charakterystyczny zapach kawy. Ale jest też jakaś słodka nuta, byłam przekonana, że czekoladowa (uczepiłam się tego pomysłu), ale też nie. Internet wszem i wobec donosi, że to aromat francuskiego likieru (?) z dodatkiem śmietany. O smaku w ogóle się nie wypowiem, bo dla mnie to po prostu gorzka kawa, która pachnie trochę słodko. Nie ukrywajmy, na kawie nie znam się w ogóle. Ani trochę.
Większość znanych mi ludzi bez kawy nie wyobraża sobie dnia. Cóż, ja (i Mój Mąż też) doskonale sobie wyobrażam taki dzień. To mój zwykły dzień. Kawę zdarza mi się wypić tylko w dwóch sytuacjach: towarzysko w kawiarni albo gdy mam dużo nauki (powiedzmy, że jeszcze więcej niż zwykle ;). W tym drugim przypadku rzekomo ma mnie ta kawa odwieść od drzemki, chociaż to raczej symboliczny gest, takie wzmocnienie swojego postanowienia, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żebym bezpośrednio po tej kawie zasnęła. Jeśli już pijam kawę, to najczęściej czarną, bez dodatków. Raczej nie przepadam za jej smakiem. To po prostu nie moja bajka.
W każdym razie nie macie, o co się martwić, Moi Drodzy Czytelnicy ;) Blog będzie w dalszym ciągu przesiąknięty herbatą - najwspanialszym napojem na świecie. Czy kawa może mieć tyle różnych smaków i dostarczać tylu przeróżnych doznań co herbata? Chyba nie... A herbata z dobrą książką komponuje się najlepiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.