Najlepsze na koniec? To się zaraz okaże ;) Trudno w to uwierzyć, ale to już ostatnia z naszych Ślubnych Herbat! Za nami czternaście miesięcy degustacji. Przed Państwem ostatni z prezentów: Big Active Yerba mate Kokos i Wanilia.
Degustację zawartości tej paczki odwlekłam najdłużej, jak się tylko dało. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać i chyba z tego powodu podchodziłam do niej z taką rezerwą. Jestem zaprzyjaźniona z różnymi herbatami, ale o kawie i yerba mate nie mam pojęcia zupełnie... Co więcej, kawę zdarza mi się wypić raz w miesiącu, ale yerba mate nigdy dotąd nawet nie próbowałam!
W opakowaniu zamknięto dwadzieścia torebek, które dodatkowo chroni jeszcze folia. Po jej otwarciu unosi się kakaowo-kawowy aromat. W składzie mieszanki znalazły się: yerba mate (57,5%), kakao (31%), wiórki kokosowe, aromaty, wanilia (2%). Drobinki składników wyraźnie prześwitują przez materiał.
Nie zdecydowałam się na żadne eksperymenty - zaparzyłam mieszankę zgodnie z instrukcją. Po zalaniu wodą znad filiżanki unosi się zapach kakao. Napar jest dość ciemny, wydaje się aż gęsty.
Swoją nieznajomość yerba mate potraktowałam jako zaletę - nie mam porównania, wydam obiektywną opinię na temat smaku Big Active Yerba mate Kokos i Wanilia. Otóż odniosłam wrażenie, że to taka bardzo słaba kawa z dodatkiem kakao i wanilii. Dodatki są wyczuwalne, ale w żaden sposób nie słodzą napoju. Napar jest wyrazisty, charakterny, na swój sposób orzeźwiający. Genialny do przełamywania słodyczy. Jestem za!
Już wkrótce spodziewajcie się podsumowania wszystkich Ślubnych Herbat. A Wiernych Czytelników, których zdobyłam przez ten ponad rok, zapewniam, że bloga nie zamykam ;) Jeszcze tyle herbat do spróbowania przede mną! (Yerba mate w klasycznej wersji też jest w planach.)
Opisywaną przez Ciebie herbatę odkryłem niedawno, jest naprawdę niezła. Regularne picie yerba mate wzmacnia koncentrację i dodaje energii.
OdpowiedzUsuńI proszę dalej pisać o herbatach i książkach :)
tommy z Samotni
Też się cieszę, że ją dostaliśmy, bo inaczej nie wiem, czy bym jej spróbowała, a naprawdę warto.
UsuńDziękuję za miłe słowa ;)
Oj tak, napar jest bardzo smaczny :) Jednak jego moc w porównaniu z yerbą sypaną, na dodatek zaparzoną w tradycyjny sposób, to kompletnie 2 różne światy :) Tak więc polecam Ci wypróbowanie yerby, na początek może jakiejś delikatniejszej, nawet aromatyzowanej, by się do niej nie zrazić, a małymi krokami odkrywać jej atuty :)
OdpowiedzUsuńZ herbacianymi pozdrowieniami, Łukasz :)
Tak, to będzie dobra droga dla mnie do poznawania yerba mate ;)
UsuńO rany, ciekawą pozycję zostawiłaś sobie na deser. Yerba mate z kakao oraz wanilią - brzmi niezwykle intrygująco. Chociaż muszę zgodzić się z Łukaszem, że yerba sypana a torebkowa to rzeczy, które nie sposób ze sobą porównywać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo iż zapasy ślubnej herbaty wyczerpały się, to Ślubna Herbata nie kończy swojej działalności. Z przyjemnością zaglądam na Twojego bloga.
Dziękuję za miłe słowa! :)
UsuńUważam, że najlepsza yerba mate powinna być parzona z suszu, a nie torebki. To nie tak, że ta druga jest niesmaczna, jednak polecam spróbowanie yerby z suszu :)
OdpowiedzUsuń