piątek, 3 października 2014

Milan Kundera - Śmieszne miłości



Lekturę flagowej powieści Milana Kundery - Nieznośnej lekkości bytu mam już dawno za sobą. Pamiętam, że kilka lat temu ta książka mnie zaintrygowała, ale dzisiaj pozostało mi po niej jedynie mętne wspomnienie (z tego powodu trudno mi ją zaliczyć do wybitnych). Minęło sporo czasu, nim znowu sięgnęłam do czeskiego autora. W moje ręce wpadł zbiór opowiadań Śmieszne miłości. Tytuł zbioru nie jest, jak często bywa, tytułem żadnego z opowiadań, został nadany odrębnie. Muszę przyznać, że to najlepsze możliwe określenie treści zawartej na tych niemal dwustu stronach. To opowiadania o naprawdę śmiesznych i trywialnych uczuciach.

Główni bohaterowie Kundery to w zasadzie tylko mężczyźni. Kobiety, których nie brakuje i często zajmują sporą część opowieści, są bezdyskusyjnie tłem. Pisarz zachowuje wobec nich ogromny dystans, odniosłam wrażenie, że opisuje je z odległości, nie potrafi się do nich zbliżyć. Niekiedy podejmuje próby opisu kobiecej uczuciowości, ale wypada to dość sztywno i sztucznie. Wobec tego nawet fakt, że panie są potraktowane zwykle dość szowinistycznie i przedmiotowo, traci na znaczeniu. Kundera nie radzi sobie z kobietami w ogóle...




Także na pierwszym planie pozostają jednowymiarowi, bezbarwni mężczyźni. Nieporadni i okropnie próżni. Nieustannie potwierdzający swoją męskość, uganiając się za spódniczkami. Na dłuższą metę to dość nudny temat. To stały motyw wszystkich opowiadań, zmieniał się jedynie kontekst i okoliczności (chociaż te drugie nie do końca). Ale w tym wypadku nie można odmówić pisarzowi, że panowie są opisani wnikliwie i szczegółowo, stają się naprawdę bliscy czytelnikowi, który jest świadomy ich pobudek i motywów postępowania. Kontrast między płciami w tej książce jest ogromny.




Czy relacje nieciekawych mężczyzn z intrygującymi, ale powierzchownie opisanymi kobietami dają szansę na dobrą lekturę? Cóż, umiarkowaną. Ta rzekoma miłość wypada groteskowo, ironicznie. Po prostu śmiesznie. Aczkolwiek czyta się to dobrze.Na uwagę zasługuje zdecydowanie styl Kundery: bardzo staranny, dopracowany, czytelny z dużą dozą świetnego poczucia humoru. Lektura lekka, ale nie banalna.

Jestem bardzo ciekawa, jak Śmieszne miłości odczytują mężczyźni!

6 komentarzy:

  1. Mężczyźni w opowiadaniach z tego tomu są do siebie podobni, ale jednowymiarowymi nie nazwałabym ich. Niektórzy są nieporadni, ale zdarzają się także prawdziwe szuje (jak w opowiadaniu o nieszczęsnej recenzji). Przyznam też, że nigdy nie dostrzegałam tu szowinizmu - biorę poprawkę na czasy, w jakich powstała książka. Dla mnie to ulubiony tom Kundery.;)
    Z naszej lutowej dyskusji da się wyłuskać opinię jednego mężczyzny.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za link do dyskusji o książce! Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem, znalazłam kilka rzeczy, które w ogóle nie przyszły mi do głowy :)
      To fascynujące, na ile sposobów można interpretować ten sam utwór - ten bohater od recenzji w moim odczuciu był tylko i wyłącznie tchórzem i słabym człowiekiem, który panicznie bał się konfrontacji. A doprowadzenie do wyrachowanego rozwiązania całej sytuacji było dla mnie tylko "skutkiem ubocznym" jego nieporadnego postępowania.

      Usuń
    2. No proszę, rzeczywiście można różnie tych panów oceniać.;) Ale tchórzem i manipulantem był na pewno, niestety. W całym zbiorze nie ma chyba ani jednej pozytywnej postaci, co według mnie dowodzi poniekąd śmieszności gatunku ludzkiego.;(

      Usuń
  2. Pozwolę sobie sparafrazować Twój wstęp - ja lekturę powieści Milena Kundery mam dopiero przed sobą. Póki co znam czeskiego literata wyłącznie z nazwiska oraz za sprawą kilku recenzji jego dzieł. Jak dotąd chyba ta skorupa miana "wielkiego pisarza" nie pozwoliła mi się zanadto do niego zbliżyć.

    Omawiany zbiorek nie prezentuje się zbyt atrakcyjnie, przynajmniej z tego co piszesz. Wezmę to pod uwagę, gdy już będę zastanawiał się na wyborem któregoś z dzieł tego pana.

    P.S. Ostatnimi czasy Kundera doczekał się kilku wznowień na łamach wydawnictwa W.A.B. (w planie jest chyba cała twórczość). Bardzo podobają mi się te nowe, minimalistyczne okładki (chociaż książka, którą Ty wypożyczyłaś także posiada b. interesującą oprawkę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wydanie pochodzi z chwalonego już przez Ciebie Państwowego Instytutu Wydawniczego ;)
      Jakoś w Kunderze tego "wielkiego pisarstwa" po tych dwóch lekturach nie odnalazłam... Ale z pewnością będę jeszcze do niego sięgała. Chociażby z powodu charakterystycznego stylu.

      Usuń
  3. Kundery czytałam tylko Żart, bardzo dawno temu. Zostało mi po nim postanowienie żeby do Kundery kiedyś wrócić, do tej pory niezrealizowane. Teraz wiem, że powrotu nie należy zaczynać od zbioru opowiadań ;)

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.