W ostatnim czasie chodziła za nami mięta. Oczywiście bezdyskusyjnie najlepszy jest napar ze świeżych liści, ale brak światła - krótkie dni i okna w naszym mieszkaniu wychodzące na północ - sprawił, że hodowla w doniczce na parapecie zakończyła się fiaskiem. Podejmiemy się znowu na wiosnę. Wypiliśmy już suszoną miętę ze ślubnych prezentów - Dilmah Miętową i okazało się, że więcej takich herbat nie dostaliśmy (albo nie udało nam się znaleźć w naszych przepastnych zapasach). I stało się! Podjęliśmy się pierwszego po ślubie zakupu herbaty, chociaż mieliśmy omijać te półki w sklepie jeszcze długo ;)
Nie wybraliśmy klasycznej miętowej herbaty, ale susz osłodzony dodatkami. Teekanne Mint & Honey ma w swoim składzie 75% mięty, a oprócz tego liście słodkich jeżyn i aromat miodowo - waniliowy. Każda torebka została zamknięta w indywidualnej, papierowej kopercie. Nie sądzę, żeby takie rozwiązanie pomagało zachować dłużej aromat (dla porównania Dilmah używa szczelnych kopert - jak tu, tu czy tu), ale uważam, że jest użyteczne. Tak zapakowaną torebkę herbaty zabieram do zaparzenia w pracy.
Teekanne Mint & Honey zalewamy wrzątkiem i parzymy stosunkowo długo - przez ponad 5 minut. Napar ma mocny, słodki aromat. Wyraźnie miodowy posmak świetnie komponuje się z orzeźwiającą miętą - to bardzo dobre połączenie! Sprawdzi się po ciężkim posiłku zamiast deseru, a dla łakomczuchów jako uwieńczenie słodkiej uczty.
Słodycz tej herbaty popijanej przy ubranej choince wprowadza już nieco świątecznej atmosfery. W następnym poście pokażę Wam mieszankę, która stanowi esencję bożonarodzeniowych smaków i aromatów. A póki co polecam Wam przejrzenie oferty Teekanne, które (jak żadna inna marka) wydaje się specjalizować w takich świątecznych, herbacianych i okołoherbacianych naparach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.