wtorek, 4 lutego 2014

Lipton Strawberry



Tym razem bez pustych obietnic, że herbata będzie przypominała owocową muffinkę czy babeczkę. Po prostu Lipton Strawberry - herbata czarna aromatyzowana ekspresowa z kawałkami truskawek.




Informacja na opakowaniu, jak przygotować napar z jednej torebki (zupełnie klasycznej, nie piramidki) jest wyłożona jasno i czytelnie: zalewamy ją 200 ml wrzątku i parzymy przez około 2-3 minuty.




Otrzymujemy bardzo słodko pachnący napój. Taki cukierkowy wręcz. Ma ciekawy kolor - niezupełnie brązowy, trochę wpadający w czerwony. W smaku nie jest ani trochę cierpka lub gorzka. Zdecydowanie słodka. Niestety na koniec pozostaje po niej w ustach mniej słodki, a bardziej chemiczny posmak.




Sekretem tej truskawkowej słodyczy jest maltodekstryna: węglowodany powszechnie dodawane do żywności jako substancja słodząca - rozkładają się do glukozy. Kawałki truskawek (1,3%) i aromat nie byłyby w stanie zapewnić tak intensywnego smaku. Można się poczuć odrobinę oszukanym i rozczarowanym... Chociaż kalorii mniej niż jakby posłodzić tą herbatę łyżeczką cukru - to tak na pocieszenie.




Tym samym tak się złożyło, że moją herbaciarką zawładnęła marka Lipton. Obok Lipton Strawberry ciągle jeszcze jest tam Yellow Label i Jagodowa Muffinka.




I baaardzo słodko zrobiło się tutaj na blogu. Od jakiegoś czasu słodzą mi cukrowe serduszka ze Spaceru Kochanków, Wszystkiego najlepszego z czekoladą, karmelem i kuleczkami cukru także nie pozwala na najmniejszą nutę goryczy, do tego doszły dosładzane torebki Lipton Strawberry. Zapewniam, że dość słodyczy na jakiś czas - kolejne herbaty będą o bardziej stonowanym smaku. W kolejce są te klasyczne, bez dodatków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podpisz się, proszę.