Uśmiechnęłam się bardzo szeroko, gdy zobaczyłam, jak nazywa się ta herbata. Jestem niezwykle ciekawa, czy ktoś, kto ją nam sprezentował, wiedział, że już kilkakrotnie podróżowaliśmy wspólnie do Hiszpanii? A może nawet już wiedział, że wybieramy się tam na podróż poślubną? Rok temu o tej porze spędzaliśmy cudowne wakacje na Teneryfie i nad tym naparem miło je sobie wspominam. Szczególnie, że dzisiaj po kilku pochmurnych i deszczowych dniach, wreszcie wyszło słońce!
W paczuszce Hiszpańskich wakacji znajdujemy kilka składników o niezwykle intensywnych kolorach. Niestety dokładny skład herbatki przepadł w czeluściach Internetu - wymienię to, co sama rozpoznałam, niestety istnieje szansa, że coś przeoczyłam. W każdym razie jestem pewna, że w suszu nie ma listków herbaty. To typowy napój owocowy. Dominuje hibiskus oraz płatki róży, bławatka i słonecznika. Sporo tu także owoców - kandyzowana papaja i ananas oraz kawałki jabłka, pomarańczy i czarnej porzeczki. Całość pachnie dość kwaskowato, gryząco.
Jak zwykle użyłam do zaparzenia takiej mieszanki wrzącej wody. Bezpośrednio po zalaniu napar jest szaro-granatowy. Warto przyjrzeć się, jak stopniowo nabiera rumieńców i staje się najpierw jasno, a potem ciemno różowy, a płatki kwiatów stopniowo się rozwijają. Wokół roztacza się przyjemny aromat kwaśnych owoców.
Jak smakuje? Niestety równie kwaskowato jak pachnie. Sam smak jest dość płaski, nijaki. Zauważyłam, że tak bywa z mieszankami z wielu składników, gdzie w zasadzie żaden nie dominuje i wszystkie się zlewają. Hiszpańskie wakacje sprawdzą się do przełamywania słodkich deserów.
A na koniec taka mała gwiazdka, haczyk, który sprawia, że w nazwie Hiszpańskie wakacje dla herbatki nie do końca wszystko gra (mimo tylu moich miłych skojarzeń). Otóż Hiszpanie praktycznie herbaty nie piją... W czasie moich kilku podróży do tego kraju przekonałam się, że herbata to tam dość egzotyczny, niecodzienny napój. W hotelach, które przyjmują turystów z całego świata przy śniadaniu owszem znajdziecie kilka torebek do zaparzania, ale podłej jakości i tylko herbatę czarną. W kuchennych szafkach rodowitych Hiszpanów próżno szukać jakiegokolwiek suszu... Lepiej ode mnie opowie Wam o tym Herbatniczek, której tekst (i całego bloga!) gorąco polecam.
Szkoda ze taka przyjemna nazwa i nastrojowy wygląd daje nieciekawy rezultat smakowy. Chociaż nie pamiętam czy kiedykolwiek udało mi się pic naprawdę smaczna herbatę czysto owocową.
OdpowiedzUsuńTo prawda, herbaty owocowe są bardzo często nijakie, kwaśne, mimo że pełne ciekawych składników. Jestem ich umiarkowaną fanką.
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuńNa dobrą sprawę jeśli chodzi o same wakacje to ja jestem zdania, ze doskonale można je również spędzić nad jeziorem. Polecam na pewno każdemu zapoznanie się z ofertą http://tempesta-jachty.pl/ gdyż wyczarterowanie jachtu jest naprawdę świetną sprawą.
OdpowiedzUsuń