Jeśli jesteście tu ze mną już od dłuższego czasu i pamiętacie ten post o Wystawie Kaktusów w Warszawie lub śledzicie mój instagram, to doskonale wiecie, że jestem absolutną fanką tych roślin. Jeśli byliście kiedyś u mnie w domu i przemknęliście wzrokiem po parapetach, wiecie, że nie ma tam wolnego nawet centymetra kwadratowego. Kaktusy wypełniają je szczelnie :) Najlepsze wrażenie robią, gdy kwitną, więc tą okazję wybrałam na zaprezentowanie na blogu mojej kolejnej, po herbacie i książkach, pasji.
Mammilaria campto, którą widzicie na początkowych zdjęciach, zakwitła w tym roku po raz pierwszy. Ma piękne, delikatne, białe kwiatki.
Z kolei Rebutia (niestety nie wiem dokładnie jaka), którą widzicie poniżej, kwitnie od lat. Początkowo dawała jeden, potem kilka kwiatów. Spójrzcie, ile pączków wydała w tym roku...
... i zakwitły one niemal jednocześnie. Cudowny widok :)
Ale przepiękne! Obydwa śliczne, ale chyba jednak Rebutia oczarowała mnie bardziej :)
OdpowiedzUsuńPiękności Piękności <3
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam kaktusy, jednak niestety z czasem zniknęły one z mojego parapetu, a zagościł tam mój chapan i reszta zestawu do herbaty :/
OdpowiedzUsuńŚliczne kaktusy!
OdpowiedzUsuńMiałem nawet dość sporo, jednak warunki im chyba nie odpowiadały, bo nie zakwitły, a niestety zmarniały :(
Cudne te kaktusy! :) Sama jakoś nigdy nie miałam, może warto spróbować, choćby dla tak pięknych kwiatów. :) Nie wiem tylko czy nie padną za szybko, kiepsko mi idzie "ogrodnictwo".
OdpowiedzUsuńMuszę Cię w takim razie uprzedzić, że do takiego kwitnienia udało mi się doprowadzić kaktusy po dobrych paru latach, więc wymagają dużo cierpliwości, a same kwiaty utrzymują się dosłownie kilka dni, czasami jeden dzień... ;) Ale i tak myślę, że warto spróbować! Ja tam polecam ;)
Usuń