piątek, 12 września 2014

Filip Springer - Miedzianka. Historia znikania



O Filipie Springerze już słyszałam. Zachwycałam się jego Wanną z kolumnadą, więc bez wahania sięgnęłam po kolejną książkę autora, która wpadła w moje ręce. Czy słyszałam wcześniej o Miedziance? Nie. Odkrywałam ją z każdą stroną Historii znikania. To była niesamowita podróż w czasie. I chyba nie tylko ja tak sądzę - reportaż był wielokrotnie nagradzany i nominowany m.in. do Literackiej Nagrody Nike i Nagrody Literackiej Gdynia.




Przyznaję, że początek lektury mnie nie porwał. Ale gdy już przebrnęłam przez pierwsze pięćdziesiąt stron, które streszczało kilka wieków historii małego miasteczka w okolicy Jeleniej Góry, a akcja wkroczyła w wiek dwudziesty i nabrała tempa, nie mogłam się oderwać. Chłonęłam każde słowo i starałam się nie uronić ani kropli tej opowieści. Jak można wnioskować po tytule, miasteczko zniknęło. Ale zanim się to stało, przetrwało niejedną wojnę, łącznie z drugą wojną światową. Z rąk niemieckich przeszło do polskich, Niemcy w większości zostali wysiedleni, ich miejsce zajęli Polacy. W miejscowości powstała kopalnia, która po wojnie stała się miejscem dla pracy dla wielu ludzi. Szczęśliwie? Otóż nie do końca. Ta kopalnia okazała się początkiem końca...

To jedna z tych książek, których historia nie kończy się po odłożeniu ich na półkę. Nie pozostają tylko wspomnieniem, ale uporczywie siedzą z tyłu głowy i popychają do zgłębiania tematu. Gdzie dokładnie leży Miedzianka? Czy są dostępne jakieś zdjęcia? Co tam się teraz dzieje? Czy są inne miasta w Polsce, które zniknęły?




Filip Springer podjął się tematu, który wnikliwie opracowany i rzetelnie opisany (pracował nad nim dwa lata!) gwarantuje powstanie genialnego tekstu. Historia Miedzianki jest intrygująca, tajemnicza, spełnia wszystkie warunki, żeby zainteresować inteligentnego czytelnika. A jednak odnajduję w niej coś jeszcze, a mianowicie literacki kunszt autora. W Wannie z kolumnadą był świetnym reportażystą. W Miedziance stał się dla mnie pisarzem. Dał tej książce fabułę i emocje, sprawił, że mamy szansę obcować nie tylko z dobrą literaturą faktu, ale spotykamy się z kawałkiem literatury pięknej.

Znam inną książkę, w której, o ironio, główną rolę także odgrywają promieniotwórcze pierwiastki. Mam tu na myśli Dziewczyny atomowe Denise Kiernan. Równie fascynujące wydarzenia, temat zapewniający sukces, ale to tylko raptem poprawnie napisany reportaż. Springer o odnalezionym przez siebie miasteczku i jego historii napisał po prostu pięknie. Polecam, polecam, polecam!




A propos wiosny... Już na nią czekam. Niestety nawet najlepsza książka z najlepszą herbatą pod ciepłym kocem w długi wieczór nie zastąpią mi słońca... ;)

5 komentarzy:

  1. Pamiętam wielkie zachwyty nad tą książką, jakieś dwa trzy lata temu. jednak się nie zdecydowałam bo wydawała mi się zbyt monotonna i nostalgiczna. Do nastroju jesieni pasuje pewnie dobrze ;). Już chcesz wiosny? Ale jesień bardzo się stara tego roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek tej książki rzeczywiście jest taki, jak opisujesz, ale potem akcja naprawdę nabiera rozpędu. "Dzieje się", mówiąc potocznie. Pojawia się sporo wyrazistych, niejednoznacznych postaci, a atmosfera wydarzeń jest bardzo "gęsta" ;) Także polecam!
      Doceniam, że mamy piękną, złotą jesień, ale obawiam się, że te słoneczne dni zaraz się brutalnie skończą :P

      Usuń
  2. "Miedzianka" czeka w kolejce, czytałam już fragmenty i bardzo chciałabym przeczytać resztę. Zdaje się, że Springer świetnie pisze na każdy temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co przeczytałam dwie książki Springera - właśnie Miedziankę i wspomnianą Wannę z kolumnadą i w obu stanął na wysokości zadania. Obie zapadły mi w pamięć i z pewnością będą stanowiły dla mnie punkt odniesienia przy kolejnych, podobnych lekturach innych pisarzy.

      Usuń
  3. Musze ją miec, zaraz pewnie zamowię!

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.