sobota, 25 października 2014

Michel Faber - Szkarłatny płatek i biały



Szukacie długiej, zajmującej powieści, która w jesienny wieczór przeniesie Was do innej epoki i zajmie Wasze wszystkie zmysły? Szkarłatny płatek i biały będzie pod tym względem idealny. Londyn, XIX wiek. Brudne ulice i piękne przedmieścia. Skrajna nędza i ogromne bogactwo. Gdzieś na granicy tych światów dochodzi do spotkania dwójki ludzi, po którym ich życie nie będzie już takie samo (poważnie).




Czytając tą książkę, szczególnie poczujecie, jak troszczy się o Was jej autor. Poprowadzi Was dosłownie za rękę. Będziecie stali za plecami postaci, widzieli dokładnie to, co one, czuli te same zapachy i słyszeli te same dźwięki. Faber nie szczędzi realistycznych opisów, w ogóle przedstawianie rzeczy takimi, jakie rzeczywiście są, postawił sobie za punkt honoru. Nierzadko pisze bez ogródek, jednoznacznie, wprost. Nie używa eufemizmów w ogóle. Warto sięgnąć do tej książki dla samego jej stylu.

Osią powieści są w zasadzie relacje nie dwójki, ale nawet trzech, blisko związanych osób: majętnego przedsiębiorcy, jego żony borykającej się ze schizofrenią oraz kochanki, którą kupił sobie na wyłączność w burdelu. O ile na początku ocena ich postępowania wydaje się jednoznaczna, o tyle w miarę upływu kolejnych stron coraz trudniej określić, który z bohaterów jest najbardziej przebiegły i skupiony na sobie. Nie będzie czarno lub biało, za to odcieni szarości znajdziecie tu całą paletę. A dzięki charakterystycznym postaciom drugoplanowym Szkarłatny płatek i biały zawiera w sobie pełen krajobraz społeczeństwa Wielkiej Brytanii na skraju dziewiętnastego wieku.

Książka Michela Fabera została dopracowana w każdym względzie - ma nienaganny, wyrazisty styl, intrygujący wątek (i dobre zakończenie!), starannie przygotowanych bohaterów i bardzo mocno zaznaczone tło wydarzeń. Tyle rzeczy naraz musiało zająć dużo miejsca i momentami opowieść się po prostu dłuży. To jedyne, co mogę Faberowi zarzucić. Że przyłożył się do tej powieści aż nadto. Jednak niedosyt okazuje się niejednokrotnie lepszy niż przejedzenie. Ten rozmach momentami przytłacza.


9 komentarzy:

  1. Bardzo interesująca recenzja, zachęcająca do sięgnięcia po książkę. Muszę się koniecznie za nią rozejrzeć.
    A tak przy okazji... nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Lubię tu zaglądać i poczytać, choć do tych często komentujących nie zaliczam się. Jeśli masz ochotę wziąć udział w zabawie to serdecznie zapraszam: http://www.denimix.pl/2014/10/liebster-blog-award/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bardzo miły komentarz! :)
      Przygotuję post z odpowiedziami na pytania, dziękuję za nominację.

      Usuń
  2. To prawda, czytając "Płatek" miałam wrażenie, że jestem tuż obok bohaterów. Wydawało mi się wręcz, że książka powstała co najmniej 100 lat temu.;)
    Czy czytałaś inne książki Fabera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to dopiero pierwsza książka tego autora, do której sięgnęłam. A polecasz coś konkretnego z jego utworów? :)

      Usuń
    2. Próbowałam coś czytać (chyba "Pod skórą"), ale zupełnie mi nie podeszło.;(

      Usuń
    3. Okazuje się, że czytałam także "Jabłko" nawiązujące do "Płatka":
      http://czytankianki.blogspot.com/2010/09/jabko-michel-faber.html

      Pora zakupić leki wspomagające pamięć.;(

      Usuń
    4. Jeśli wypadła Ci z pamięci jedna książka z ogromnej ilości tych, których lekturę masz za sobą, myślę, że z Twoja pamięcią nie jest wcale źle ;)

      Usuń
    5. Tego będę się trzymać.;)

      Usuń
  3. Mam tę ksiązkę, ale zdołalam przebrnąc tylko przez jakieś 150 stron. Dokladnie, jakos sie dłuży...

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.