Oto kolejny przykład fantazyjnej nazwy herbaty: Książę Persji. Zupełnie nie wiadomo, czego się po takiej mieszance spodziewać, można popuścić wodze fantazji ;)
Herbata Książę Persji należy do tych, których skład jest dla mnie dość kłopotliwy. Bo jak parzyć mieszanki herbaty czarnej z zieloną? Jeśli chodzi o dodatki, znajdziecie tu porzeczki, papaję, kwiat róży, kwiat słonecznika, kwiat malwy oraz aromat. Całość prezentuje się zachęcająco. Wyraźnie widać, które listki są herbaty czarnej, a które zielonej (zdecydowanie mniejsza ilość). Zapach suszu jest słodki, może cukierkowy, ale z orzeźwiającą nutą.
Zaparzyłam herbatę zgodnie z zaleceniem producenta, czyli w temperaturze 100 stopni, jak zwykle parzy się herbaty czarne. Płatki kwiatów pięknie się rozwinęły. Niestety zdjęcia nie w pełni oddały kolor naparu. W istocie jest on bardziej pomarańczowy. Herbata nie ma w zasadzie żadnego aromatu.
W smaku Książę Persji to bardzo delikatna herbata. Powiedziałabym, że neutralna. Słodycz minimalna, bez cieni goryczy. Jak na czarną herbatę (ta zdecydowanie przeważa w mieszance) rezultat parzenia zaskakuje gładkością.
Książę Persji okazał się herbatą z kategorii bezpiecznych - delikatny smak i niemal niewyczuwalny aromat sprawiają, że sprawdzi się samodzielnie oraz jako dodatek do posiłku. Z drugiej strony nie ma żadnego wyjątkowego smaku, który zwala z nóg, a szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.