W składzie Perły Orientu czarną herbatę dopełniają ananas, kawałki pomarańczy, papaja, mango, kwiat słonecznika, malwy oraz aromat. Czyli owoce o dość mocnym smaku i płatki kwiatów, które raczej pięknie wyglądają niż dodają smaku. Susz wygląda naprawdę ciekawie, a jeszcze bardziej interesująco pachnie - słodkimi, kandyzowanymi owocami z mocno cytrusową nutą.
Zaparzona wrzątkiem herbata zyskuje złocisto-brązowy kolor. Jej zapach jest zupełnie różny od tego przed zalaniem wodą. Znika aromat cytrusów na rzecz ananasa i mango, chociaż przyznaję, że w pierwszej chwili sądziłam, że to jabłko (dopiero potem przeczytałam skład). W smaku to klasyczna czarna herbata przełamana owocami, ale nie słodka, bardziej wyrazista pod koniec.
Perła Orientu to dobra herbata do zaparzania na co dzień. Przyjemna w smaku, ale jednocześnie niczym specjalnie nie zaskakuje - po tak genialnie pachnącym suszu spodziewałam się wyjątkowych doznań smakowych. Niestety aromat z opakowania nie przełożył się na wrażenia z degustacji.
Niestety mam często podobne wrażenia - w herbaciarni aromat prześliczny, aż zjadłoby się na "surowo", a potem po zaparzeniu w smaku szału nie ma..
OdpowiedzUsuńO proszę, w końcu jakaś herbata którą mam i właśnie popijam:) Swoją dostałam, ale zakupiona była w sklepie Tea& tea.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że herbata ta mi smakuje, choć nie wiem czemu, po zaparzeniu mam wrażenie, że czuję tam wanilię. Może mam jakiś spaczony smak/ węch.
Zauważyłam, że rzekomo te same mieszanki, ale pochodzące z rożnych herbaciarni różnią się między sobą. Dlatego być może Twoja smakuje waniliowo :)
OdpowiedzUsuń