niedziela, 6 kwietnia 2014

Sławomir Mrożek - Dziennik tom 1. 1962-1969



Nie jest żadną tajemnicą, że lubię zagrzebać się w czyimś życiu. Jestem literacko wścibska, jeśli pisarz na to pozwala. Jeśli do publikacji trafiają autobiografie, listy lub pamiętniki artystów, których cenię, z pewnością do nich sięgnę. Po lekturze zachwycających Listów Lema i Mrożka, Dziennik Mrożka stał się dla mnie lekturą obowiązkową.

Dzienniki Mrożka, których wydania początkowo wcale nie rozważał, zostały zebrane w sumie w trzech tomach. Pierwszy z nich obejmuje lata 1962-69. To czas, w którym pisarz decyduje się na emigrację do Włoch, a potem przenosi się do Paryża. Ucieczka z Polski i uczucia z nią związane to temat wiodący Dzienników. Uciążliwości życia poza rodzinnym krajem, tęsknota, ale jednocześnie poczucie słuszności powziętej decyzji wyzierają z każdej strony zapisków.




Po raz kolejny zostaje tutaj potwierdzona teza, że sztuka rodzi się w bólach. Mrożek swoją twórczość, każdy dramat czy opowiadanie, okupił szeregiem cierpień i rozterek nad powstającym tekstem. Nie wyobrażał sobie życia innego niż artysty, jednocześnie doskonale wiedząc, że ta droga przysparza mu samych trudności. Książka jest również pełna rozważań nad tekstami innych pisarzy i filozofów. Mrożek przepisywał fragmenty utworów, które go poruszyły i które uważał za ważne.




Trafność i pragmatyzm niektórych spostrzeżeń Mrożka jest ponadczasowa. Podsumowując męczącą dyskusję w przedziale pociągu: aż chciałoby się wstać i strzelić kogoś w pysk dla odprężenia; pisząc o społecznych relacjach kobiet i mężczyzn: Określenie "zniewieściały" jest w gruncie rzeczy określeniem pochlebnym. Oznacza ono, iż dany osobnik często się myje, nie lubi zabijać ludzi, zdolny jest do współczucia, nie lubi wrzeszczeć i pchać się, żeby udowodnić swoją ważność; wspominając o lądowaniu człowieka na Księżycu: Żeby zobaczyć taką kupę ponurych kamieni, na to nie trzeba było czekać te kilkadziesiąt tysięcy lat ani płacić tyle pieniędzy (...). Wystarczy wykopać solidny dół w gliniastej glebie, może to być grób na cmentarzu, a potem przyłożyć do niego twarz (...). Takie perełki można cytować bez końca!




Książkę opatrzono kalendarium świetnie streszczającym najważniejsze wydarzenia z życia Sławomira Mrożka, dzięki czemu można je łatwo skonfrontować z osobistymi zapiskami pisarza. To zajmująca i naprawdę wartościowa lektura.




Spośród polskich pisarzy Mrożek najczęściej w swoich dziennikach wspominał o Witoldzie Gombrowiczu. Wydaje się to zrozumiałe, bo wiele ich łączyło: twórczość literacka oparta na ironii, absurdzie i grotesce oraz decyzja o emigracji z Polski. Intymne zapiski Gombrowicza pod tytułem Kronos stosunkowo niedawno ujrzały światło dzienne, wzbudzając sensację. Oczywiście je przeczytam, nawet już leżą na mojej półce.

1 komentarz:

  1. Do sięgnięcia po Mrożka zachęciła mnie książka "Portret Neurotyka" i jestem tego coraz bliżej (ale kolejka dłuuuga)...

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.