U mnie na tapecie Alice Munro. Nadrabiam zaległości w czytaniu ostatniej Noblistki. Tym razem Za kogo ty się uważasz?, pisałam już o Widoku z Castle Rock. Konstrukcja obu tych książek jest taka sama: opowiadania, spośród których każde stanowi pełną, samodzielną historię, ale czytane wszystkie razem, po kolei stanowią spójną całość.
Bohaterką Za kogo ty się uważasz? jest Rose, której tytułowe pytanie zostaje zadane przez macochę w dzieciństwie, a w układzie książki - w pierwszym i ostatnim opowiadaniu. Losy bohaterki poznajemy przez pryzmat ważnych wydarzeń i postaci z jej życia.
Rose wychowuje się na kanadyjskiej wsi i swoje ubogie pochodzenie ma z tyłu głowy przez wszystkie późniejsze lata, kiedy już przenosi się do miasta, kończy studia i awansuje społecznie. Wychodzi za mąż, rodzi córkę. Zawodowo zajmuje się różnymi rzeczami: wykłada na uczelni, nagrywa audycje radiowe, zostaje aktorką. Niby nic nadzwyczajnego, ale Alice Munro zrobiła z tego piękną opowieść.
W Za kogo ty się uważasz? zachwyciło mnie, jak niezwykle trafnie opisane są uczucia, które towarzyszą ludziom na różnych etapach życia. Czy pamiętacie złość na rodziców z dziecięcych awantur? Czy pamiętacie podziw dla starszych koleżanek w szkole, które Wam imponowały? Czy pamiętacie pierwsze poważne życiowe rozczarowania? Ta książka przypomni Wam, co wtedy czuliście.
Bardzo podoba mi się konstrukcja poszczególnych opowiadań. Autorka opisuje zdarzenia, emocje im towarzyszące, a na koniec podsumowuje je z perspektywy kolejnych lat. Takie zderzenie tego, jak główna bohaterka postępowała w danej sytuacji z tym, jak oceniała te zdarzenia wiele lat później i jak wpłynęły na jej życie. Świetny zabieg. Dopiero upływający czas weryfikuje słuszność naszych zachowań.
Piękna książka. O dorastaniu, o dojrzewaniu. O tym, że z dzieciństwem nie mijają od razu wszystkie nasze infantylne zachowania, w niektórych aspektach życia dorastamy później. Albo w ogóle. Niekiedy pozostajemy już zawsze naiwni jak dzieci. Samo życie, ale opisane w sposób zdumiewający - tak potrafi chyba tylko Alice Munro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę.