poniedziałek, 23 czerwca 2014

Scott Carney - Czerwony rynek



Pracuję w ochronie zdrowia, wykonując dwa zawody medyczne, więc do reportażu Scotta Carney`a Czerwony rynek (zakupiony na Targach Książki) nie podeszłam bezkrytycznie. Wręcz przeciwnie, bardzo wnikliwie go analizowałam, poddawałam w wątpliwość tezy w nim stawiane.

Po przeczytaniu pierwszych kilkudziesięciu stron wiedziałam, że na pewno napiszę o tej książce na blogu (z różnych powodów nie piszę tutaj o wszystkich książkach, które czytam) i spodziewałam się, że będzie to przepastna polemika z autorem. Coś na pograniczu krytyki, obalania mitów i przekazania innej perspektywy dla opisanych sytuacji. Dobiegając do końca lektury, zrezygnowałam. Carney wykonał wielką pracę, przygotowując Czerwony rynek, trzeba mu to oddać i raczej należy przekonywać każdą dorosłą osobę, każdego świadomego obywatela do zapoznania się z poruszonymi tu problemami.




O handlu włosami czy międzynarodowych adopcjach nie mam pojęcia, ale posiadam stosowną wiedzę na temat transplantologii, krwiodawstwa czy pozaustrojowych metod zapłodnienia. Zdaję sobie sprawę, że przypadki karygodnych nadużyć w tych względach mają na świecie miejsce. To nieuniknione. Tak, w niektórych miejscach na Ziemi można kupić sobie życie. W różnej formie. Nerki, krwi, komórki jajowej. Dlaczego tak się dzieje? Czemu społeczeństwa pozwalają na to? Oczywiście, chodzi o pieniądze. Niewystarczająca kontrola państwa w wielu krajach sprawia, że istnieją świetnie prosperujące firmy zajmujące się nielegalnym handlem cząstkami ludzkiego ciała. Należy zdać sobie z tego sprawę jak najszybciej, dlatego też gorąco namawiam do tej lektury i odpowiedzenia przed samym sobą na nasuwające się pytania.

Do jakiego stopnia człowiek ma prawo dysponować swoim ciałem? Czy ma prawo poddawać się okaleczającym zabiegom za pieniądze? Jaka powinna być rekompensata za poddanie się takiemu zabiegowi? Czy moralne jest wykorzystywanie kobiet jako inkubatorów, które przez dziewięć miesięcy noszą nieswoje dziecko? Kto powinien o tych kwestiach decydować? Szkopuł polega na tym, że regulacje prawne w wielu krajach nie nadążają za rozwojem medycyny (sztandarowy przykład: w Polsce ciągle nie ma ustawy mówiącej o zabiegach in vitro, a pierwsze polskie dziecko urodzone dzięki tej metodzie ma już 27 lat) lub nie są egzekwowane.

Chciałabym zapewnić wszystkich przerażonych treścią tej książki, że ona nie jest o Polsce. Jestem tego pewna w aspekcie transplantologii, handlu ludzkimi szkieletami na potrzeby studentów medycyny, oddawania krwi czy komórek jajowych. Pytanie tylko, czy w innych krajach, o których mowa, opisane problemy to tylko absolutne skrajności czy może wierzchołek góry lodowej, a przytoczone praktyki to rzecz na porządku dziennym? To ogromnie niepokojące.




Podkreślam jeszcze raz, że tą książkę przeczytać trzeba. Te rzeczy warto wiedzieć, zdawać sobie z nich sprawę. Na pewne niedociągnięcia tekstu przymykam oko. Jednak nie mogę się zgodzić z jedną zasadniczą sprawą. Autor widzi sposób na rozwiązanie wielu problemów Czerwonego rynku w ujawnianiu biorcom przeszczepów lub biorcom krwi danych dotyczących dawców. Zupełnie zabiłoby to wspaniałą ideę altruistycznego dzielenia się swoim życiem i jest po prostu niedopuszczalne (z wielu powodów wyjątek to udane przeszczepy szpiku po dwóch latach). Dyrektor Poltransplantu, w którego wykładzie uczestniczyłam kilka tygodni temu, reprezentujący polskich transplantologów, nie ma wątpliwości co do tego, że to błędne i szkodliwe rozumowanie.




*

W minioną sobotę Ślubnej Herbacie stuknęło 10 tysięcy wyświetleń! Jest mi niezmiernie miło, że tutaj zaglądacie! Dziękuję :)

3 komentarze:

  1. Czytałam i też uważam, że każdy ciekawy świata człowiek powinien chwycić za ten reportaż i sprawdzić, czy ludzkie ciało jest towarem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesująca lektura. Ha, napisałaś, że w wielu krajach regulacje prawne nie nadążają za rozwojem medycyny. Wydaje mi się, że można śmiało powiedzieć, tak bardziej ogólnie, że rozwój kulturowy, duchowy, moralny człowieka nie nadąża za rozwojem technologicznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W medycynie "siedzę", więc o tym, że brakuje wielu regulacji prawnych, wiem doskonale. Aczkolwiek pewnie masz rację, że to problem wielu sfer życia.

      Usuń

Podpisz się, proszę.