środa, 21 maja 2014

Dilmah Italian Almond



Pora na kolejną herbatę z zestawu Dilmah Exceptional. Biorąc pod uwagę mój pedantyzm (wyrażam skłonność ku osobowości anankastycznej...), musiała być to herbata ułożona jako kolejna w pudełku czyli Dilmah Italian Almond. Czego się po niej spodziewałam? Absolutnie niczego. Była już tu mieszanka, która miała być nieco migdałowa (Dilmah Cherry & Almond), a nawet krzty migdałowego smaku w niej nie uświadczyłam. A tu jeszcze deklaracja w nazwie, że spotkam się ze smakiem migdałów włoskich, jednych z najbardziej cenionych.




Po wyjęciu torebki z saszetki unosi się z niej wspaniały aromat: orzechowy, słodki, ale z gorzką nutą. Świetny początek! Jest rzeczywiście migdałowo. Po zaparzeniu wrzątkiem znad kubka nadal unosi się ten przyjemny zapach, ale powoli się rozpływa. Po zaleconych kilku minutach otrzymujemy herbatę o niezwykle wyraźnym orzechowym smaku. Zaryzykuję stwierdzenie, że rzeczywiście migdałowym! Herbata jest dość słodkawa. Podoba mi się to połączenie baaardzo.




To naprawdę wyróżniająca się herbata na tle innych aromatyzowanych. Oryginalna, takiej jeszcze nie piłam. Większość aromatyzowanych herbat jest dość płaska w smaku, niezmiernie podobna do siebie - podzieliłabym je na trzy grupy: słodko i chemicznie owocowe lub trochę bardziej kwaskowate, ewentualnie słodkie na sposób karmelowy. Dilmah Italian Almond nie wpasowuje się nigdzie i wygrywa w swojej klasie.

Uczciwie jednak przyznaję, że jak ktoś herbat aromatyzowanych nie znosi i nie uznaje, to ta i tak nie ma u niego szans. Naturalne smaki zawsze będą ponad sztuczny aromat.


4 komentarze:

  1. Uwielbiam dobrą herbatę. Zazwyczaj kupuję na wagę. Tej, o której piszesz jeszcze nie piłem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na to, że mogłaby mi się spodobać, lubię bardzo sypaną waniliową,czyli też o słodkim smaku. Jednak nie pasuje mi do lata, wiec może z nadejściem zimy przetestuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie. Tez jeszcze takiej nie pilam, ale mnie zaciekawilas:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie absolutną dyskwalifikacją był jej mdlący, duszący zapach amaretto... Nie dałam rady wypić, przyznaję się :(

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się, proszę.